- Szczegóły
-
Kategoria: 15. Chile
-
Odsłony: 4427
5-16 grudzień 2013 roku (484-495 dzień)
El Norte Chico ... czyli jak wiatr nami miotał między dolinami, pustynią i oceanem
El Norte Chico, czyli Mała Północ. W Chile jest też północ właściwa, ale tam jeszcze dojedziemy. Na początek nie rozpędzamy się za mocno. Długo schodzi nam wybranie się z Valparaiso, więc na noc zatrzymujemy się w Las Molles, nadmorskiej miejscowości. Nie jest tu jakoś specjalnie, ale Lis i Franco polecili nam niedrogą miejscówkę. Niestety od czasu kiedy oni tu byli ceny skoczyły dwukrotnie. Szukamy więc czegoś tańszego. Próbujemy podpytać właściciela sklepu jednak słabo nam to idzie. Jakoś nie może się zmusić, żeby mówić do nas wolno i dużymi literami. W końcu na odsiecz przyszła nam para Chilijczyków, którzy wynajmują tu dom. Okazało się, że to właśnie była najtańsza opcja, ale dziewczyna dzwoni jeszcze do swojego ojca. W rezultacie zamieszkaliśmy w jego domu, zapłaciliśmy tyle samo, ale przynajmniej za cały apartament, a nie klitę z zagrzybionym prysznicem. Gratis mamy dodatkową atrakcję, czyli trzęsienie ziemi w nocy. Trwa tylko kilka sekund, więc nawet nie byliśmy pewni czy to faktycznie trzęsienie. Mamy zaliczone, powtórki nie potrzebujemy.
W międzyczasie sprawdzam pancerność mojego motoru. Po długim dniu tak się rozprężyłam, że przy wjeździe na kemping nie zauważyłam wystającej siatki, zaczepiłam o nią lusterkiem i wywaliłam się na bok. Nie wiem, z czego oni teraz robią te motory, ale złamał się pedał zmiany biegów i sprzęgło. Wniosek – Rudy 102 to nie jest. Nie są to również Indie, gdzie mechanik czyha za każdym rogiem. Musieliśmy jechać do większego miasta, żeby w końcu dokupić rączkę i zespawać pedał.
Ponieważ jazda autostradą wśród pędzących ciężarówek nie jest ani przyjemna, ani bezpieczna ruszamy troszkę boczkiem do Pichasca. Znaleziono tam szczątki dinozaura i różne skamienieliny. Cenne to z naukowego punktu widzenia, ale tak się rozpędzili z tym wykopywaniem, że w samym parku poza tablicami informacyjnymi i betonowym dinozaurem nic nie zostało. Dużo atrakcyjniej jest natomiast na kempingu. Jest akurat sobota więc od i do samego rana Chilijczycy grillują mięcho i puszczają muzę. W dodatku każda rodzinka ma oddzielną imprezę. Zostaliśmy otoczeni. Nie było wyjścia jak w wiejskim sklepiku zakupić jedno z czterech dostępnych win. Tym razem postawiliśmy na ilość i dobrze, bo balowali do 5 nad ranem.
Kolejny dzień wynagrodził nam jednak wszystkie niedogodności. Droga Antakari do Vicuña kręta, stroma i piękna. Najważniejsze jednak, że motorki dały sobie na niej radę i zdały swój pierwszy test terenowy. Droga ta zwana jest też Drogą Gwiazd, a to zapewne od licznych obserwatoriów astronomicznych umiejscowionych w tych okolicach. Niebo jest tu zachmurzone przez jakieś dwadzieścia dni w roku, więc to niewątpliwie raj dla astronomów. My też trochę uszczknęliśmy z tych niebiańskich dobroci i odwiedziliśmy obserwatorium Mamalluca. Bardzo fajne.
Tu znajduje się też Dolina Elqui, gdzie wyrabia się słynne pisco, czyli bimber z winogron. Główna miejscowość Pisco Elqui jest bardzo turystyczna. Wejście do destylarni kosztuje więcej niż butelka przyzwoitego trunku, więc szybko się stamtąd zmywamy. Potem dowiadujemy się, że lepiej było pojechać zupełnie inną drogą w nieturystyczną część doliny, gdzie cisza spokój i widoki. Zamiast tego jednak jedziemy prosto do La Serena. Wieje tak, że motorami miota na wszystkie strony. W ramach nagrody wieczorem spożywamy polską wódeczkę z Michałem. Zaczepiliśmy go na Couch Surfingu i tak oto kolejne dni spędziliśmy na podjadaniu rosołku, smażeniu placków ziemniaczanych i nocnych Polaków rozmowach. Żeby nie było ciągle tak biało-czerwono próbujemy też słynnego chilijskiego napitku pisco sour, czyli pisco z sokiem z cytryny i cukrem. Wchodzi dobrze i ile witaminy C!
Akurat strzela nam prawie po tysiąc kilometrów, więc Hondom należy się przegląd. Odbieramy też dowód rejestracyjny i tym kończymy pobyt w La Serena. Dostajemy jeszcze od Michała czekoladę wedlowską na drogę i ruszamy do Punto de Choros pooglądać pingwiny. Miały być jeszcze delfiny i liczyliśmy na jakiegoś wieloryba, ale chyba nie ta pora roku i się nie pokazały.
Pakowanie idzie już nam coraz lepiej. Póki co nie pada ale Pan Parasol czeka na swój dzień. |
Las Molles i plażowe puchy |
Las Molles |
Cieniowe wygibasy |
Na ławeczce nad oceanem |
Kapliczka w Las Molles |
Las Molles |
Wiosna |
Kormorany na skałkach |
Kormorany |
Przyssawka |
Las Molles |
Skurczyła się trochę czapeczka. To efekt słonej oceanicznej wody. |
Ocean Spokojny |
Willa w Los Molles do naszej dyspozycji |
Los Vilos |
Los Vilos |
Uszkodzony pomost |
Skręcamy z austostrady (Ruta 5) i wkraczamy na drogę Antakari. |
Okolice Canela Baja |
El Norte Chico |
Oj podoba nam się, podoba! |
Nieudane parkowanie i to co zostało z rączki od sprzęgła. |
Targ w Ovalle |
Ovalle |
Embalse Recoleta |
Na trybunach lokalnego klubu piłkarskiego |
Na basenowym kempingu |
Co dobrego dziś na kolację? |
Pozostałości po wczasowiczach |
W drodze do Pichasca |
A w dolinie zieloniutko |
Kaktusy |
Kaktusy |
Araucaria - a dokładnie Araucarioxylon pichasquensis |
W Pichasca |
W dole już widać stwora |
Pichasca |
Antarctosaurus wichmannianus |
Kaktusowo |
Kryjówka dla przodków... i tyłków. |
Casa de Piedra |
Antakari |
Po drodze sporo wioseczek |
Ruta de las Estrellas |
Wyżej, co raz wyżej |
Sporo zakrętasów |
Podobne domki widzieliśmy w Turcji |
Sława na "Rojo" |
Zbliżajmy się do dolinki |
Winogrona w Dolinie Elqui |
Vicuna |
Nie może zabraknąć niedzielnych lodów |
Rio Elqui |
Vicuna |
W turystycznej wiosce Pisco Elqui |
Alkohol |
Mozaika przy szkolnym budynku w Pisco Elqui |
Monte Grande |
Dolina Elqui |
Pomnik laureatki nagrody Nobla Gabrieli Mistral w Monte Grande |
W kościele w Monte Grande |
Dolina Elqui |
Nasi tu byli! |
Obserwatorium Mamalluca |
Czas na show |
Wrota otwarte |
Obserwatorium Mamalluca i w dole miasteczko Vicuna. |
Sława spogląda na swoją pierwotną planetę - Wenus |
Łysy |
W Vicuna rozbiliśmy się w ogrodzie |
Coquimbo |
Plaża Coquimbo |
W gościnie u Michała |
Pamiętaj: sprawdzaj czy w butach nie ma pająków. |
La Serena |
Cazuela |
W barze w La Serena |
Każde miasto musi mieć Plaza de Armas |
Plaza de Armas |
Katedra La Serena |
Przekąska |
Szopka przy katedrze |
W muzuem archeologicznym w La Serena |
Telefon |
Stara Indianka podobna nieco do Krzyśka |
W muzeum są też ufoludki |
Moai z Wyspy Wielkanocnej |
Polinezyjskie cuda |
W muzeum archeologicznym w La Serena |
Placki kukurydziane |
Hola amigos! |
W centrum handlowym La Recova |
La Serena |
Rosół a la Michał! |
Apartament z widokiem na ocean |
Spacer po plaży |
Plaża Coquimbo |
Galaretka |
Można i tak zbierać muszelki |
Latarnia morska w La Serena |
Działo ustawione |
W latarni morskiej |
W latarni morskiej |
Aleja w stronę latarni |
Churrasco, czyli chilijska buła z mięchem |
A u Michała w domu szykujemy placki ziemniaczane. |
Z "poważnym" gospodarzem konsumujemy polskie przysmaki. |
Ocean Spokojny |
Jeszcze jedna porcyjka? |
Najbardziej z lekcji hiszpańskiego pamiętam, żeby strzec się "curvas peligrosas". |
W drodze do Punta de Choros |
Trochę się naczekaliśmy aż Christiano zje obiadek |
Patron Morza |
Słodki prezent od Michała |
Smakuje niebiańsko (Dzięki Michał!) |
Ważenie wodorostów. Podobno eksportują je do Japoni a później importują od nich gotowe produkty kosmetyczne. |
Wyspa Choros |
Reserva Nacional Pinguino De Humboldt |
Wygrzewają się |
Kormorany i kołujący sęp |
Gdzie to zakopać na później? |
Reserva Nacional Pinguino De Humboldt |
Strzała |
Lew morski w trakcie toalety |
Reserva Nacional Pinguino De Humboldt |
Są i pingwinki |
Wielbłądzia skała |
Czas na plażowanie |
Reserva Nacional Pinguino De Humboldt |
Na plaży |
Wiosna |
Sęp |
Reserva Nacional Pinguino De Humboldt |
Sporo tych drapieżników |
Reserva Nacional Pinguino De Humboldt |
Kaktusy |
Muszelkowa kobieta |
Jakby ktoś się pytał co się stało z Jadźwingiem… |
Kemping w Punta de Choros |
Kibice już czekają na mecz |
W drogę… |
Jedziemy blisko oceanu |
Unikamy autostrady, więc pozostaje ubita ścieżka |
Kto to? |
W porcie w Huasco |
Drugie śniadanie w wyjątkowych okolicznościach |
Szukamy noclegu nad oceanem |
Tu wydaje się całkiem przyjemnie |
SławA |
Ocean Spokojny |
Rozdziobią nas chilijskie kruki |
Naturalnie kręcone |
Niesamowity spektakl nad oceanem |
Nasze tymczasowe miejsce noclegowe |
Udało się nawet rozpalić małe ognisko |
A to my! |
W Parku Narodowym Llanos De Challe |
W Parku Narodowym Llanos De Challe |
Mieszkaniec parku |
Atacama |
Carrizal Bajo |
W Parku Narodowym Llanos De Challe |
Wydmy |
W drodze do Caldera |
Uwaga na zwierzaki |
Pelikany opanowały Barranquillas |
W Barranquillas |
Kapliczka w Barranquillas |
Plaża w Barranquillas |
Krajobrazy w drodze do Caldera |
Chyba najsłynniejsza plaża w Chile - Bahia Inglesa |
Zachód słońca w Bahia Inglesa |