- Szczegóły
-
Kategoria: 19. Boliwia
-
Odsłony: 3712
11-18 sierpień 2014 roku (733-740 dzień)
... czyli śladami dinozaurów
|
Zdarza się, że miejsca, o których wcześniej się nie słyszało i które nie są najbardziej popularne w danym kraju, okazują się jednymi z najlepszych na trasie. Tak było z parkiem narodowym Toro-Toro. Popatrzyliśmy na zdjęcia w Internecie i pomyśleliśmy, że znowu trochę skałek i krzaczków, czyli nic nowego. Torotoro pozytywnie nas jednak zaskoczyło. Fajne góry, przepiękny i chyba najgłębszy z dotychczas widzianych kanion, ślady dinozaurów i niesamowita jaskinia. Sama droga prowadząca do parku też nas zachwyciła. Niestety wymagania parku są takie, że wszędzie trzeba chodzić z przewodnikiem. O ile w jaskini przewodnik jest konieczny, to w innych miejscach przyjemniej by było poszwendać się w swoim tempie. Na szczęście trafił nam się fajny przewodnik i trójka wesołych Boliwijczyków. Koszt przewodnika (bardzo niewielki) zaliczyliśmy w poczet kosztów nauki hiszpańskiego. Z naszymi towarzyszami przez jeden dzień nagadaliśmy się więcej niż przez dwa tygodnie mieszkania w Sucre.
Po drodze do La Paz odwiedziliśmy jeszcze Cochabambę. Miała to być boliwijska stolica kulinarna, a z naszych doświadczeń wynika, że co najwyżej stolica fastfoodowa. Jak zwykle miejscowe bazarki uratowały sytuację. Poza tym w Cochabambie nic specjalnego do zobaczenia nie ma. Wyjątek stanowi klasztor św. Teresy. Klasztorów widzieliśmy już wiele, ale w tym faktycznie czuć specyficzny klimat. Jakoś łatwiej sobie wyobrazić jak wyglądało klasztorne życie. A nie wyglądało zbyt różowo. Zakonnice nie mogły się kontaktować ze światem zewnętrznym, a rzadkie spotkania z rodziną odbywały się przy czujnym oku i uchu siostry przełożonej i bez możliwości zobaczenia, a co dopiero dotknięcia, bliskich. Rodzina nie mogła uczestniczyć nawet w pogrzebie. Ciekawostką jest to, że do klasztoru przyjmowano nowicjuszkę dopiero po śmierci jednej z sióstr. Dlatego lista wszystkich zakonnic z kilkuset lat mieści się na jednej kartce papieru. Obecnie zakonnice mieszkają w bardziej nowoczesnej części. Kolejnych przyjęć już nie ma, a klasztor zostanie zamknięty wraz ze śmiercią ostatniej z sióstr.
![]() |
![]() |
![]() |
Jadąc do Parku Narodowego Torotoro musieliśmy zrezygnować z asfaltu. Za to widoki mieliśmy bardzo przyjemne. |
Postój w Mizque. Akurata w niedzielę jest tu największy targ w okolicy. Poza tym pompony są chyba w modzie. |
Punkt centralny każdego miasteczka. W Mizque trafiliśmy na placu na takie oto gustowne figury. |
Mizque |
Pyszna ryba na wiejskim targu. Ciekawe ile teraz taka przyjemność kosztuje nad Bałtykiem - tu 7,5 zł. |
Kanion w drodze |
Most Libertadores |
Przekraczamy kolejny łańcuch górski. |
Woda rzeźbi tu ciekawe krajobrazy. |
Przystanek na drugie śniadanie. Laguna na wysokości około 4000 m n.p.m. |
Kaktusowe okolice. Zjeżdżmy na płaskowyż w okolicy Cochabamby. |
Przystanek na nocleg zorganizowaliśmy sobie w Tarata. |
Tarata i wieża zegarowa |
|
Tym razem wierzgający koń na rynku głównym. |
Krety atakują! |
Ten to ma relaks! |
Tarata to jedno z ciekawszych pokolonialnych miasteczek w Boliwii. |
Puetne de Melgarejo ale rzeki brak. |
Miasteczko leży na wysokości 2766 m n.p.m. Przed państwem dom jednego z byłych prezydentów. |
Zakon Franciszkanów |
W kościele można odnaleźć relikwie Św. Seweryna - patrona deszczu. |
|
Architektura tej świątyni jest neoklasycystyczna z wpływami baroku, natomiast wnętrze to głównie styl romański. |
Czekamy na wizytę w klasztorze. Przeorem jest tu nasz rodak. |
Dziedziniec klasztoru |
Najciekawsza sala udostępniona zwiedzającym. Niestety zakonnicy zaprzestali produkcji szlachetnego trunku. |
Tarata |
Na placu główny znajduje się neoklasycystyczny kościół San Pedro z XVIII wieku z ciekawymi organami. |
W Boliwii figury przedstawiające Chrystusa często mają naturalne włosy. |
Po krótkim postoju ruszamy w stronę Torotoro |
Zaczyna robić się malowniczo i kolorowo. |
Skały jak plastry |
Serce |
Zupa mani, czyli orzeszki ziemne z odrobiną warzyw i makaronem. |
Przekraczamy rzekę Jaya Mayu |
Wiało konkretnie tego dnia |
Plac zabaw |
Przepiękna trasa przez całą dolinę |
W drodze do Torotoro |
Zatrzymywaliśmy się co kilka kilometrów, żeby nacieszyć oczy widokami. Jednak coś nas jeszcze zaskakuje! |
Ruszamy pod górkę w kierunku parku |
|
Bienvenidos! |
Wioska Torotoro i charakterystyczne skały |
Powitaniom nie było końca. |
Nowy mieszkaniec Torotoro. Na pewno wygrał plebiscyt tutejszej Gazety Wyborczej. Co miasteczko to obyczaj, więc tu plac główny opanowały dinozaury. |
Czas na pierwszą atrakcję parku... |
... krętymi drogami jedziemy na wysokość 3800 m n.p.m. |
...mijamy owieczki... |
... i pastereczki.. |
...kilka domostw... |
...trochę flory... |
...i jesteśmy. Przed nami, pod nami i obok nas Ciudad de Itas. |
A tu między innymi wyjątkowe formacje skalne. |
Przy naturalnym filarze. |
W jaskini z Pati, Groverem i Gabrielem. |
Oto ściana |
Zagubiona w korytarzach |
W skalnym mieście Itas |
Kaktusowy komin |
Ciudad de Itas |
|
Gigantyczny żółw |
|
Naskalne pradawne malowidła |
|
Idelany na rózgę |
|
Kolejne jaskinie |
|
Dach był nazywany w języku hiszpańskim "ptakiem Inków" ale w qechua oryginalnie chodziło o innego ptaszka. |
|
Vivi i Grover w trakcie sesji |
|
Gabriel tworzy dinozaura |
Ciudad de Itas |
Ciudad de Itas |
Ciudad de Itas |
Gigantyczne ściany |
Ciudad de Itas |
Oryginalne kształty i formy skał |
Arbol de Piedra w Torotoro |
Mimo blisko 4000 m n.p.m. trochę osób tu pomieszkuje. |
Czas na drugą atrakcję tego dnia - zbliżamy się do jaskini Umajalanta. |
|
Puente Colgante |
|
Gabriel sprawdza czy ślady nie urosły ;) |
|
W okolicy można znaleść mnóstwo śladów dinozaurów. Przewodnicy wypełniają je kolorowym piaskiem, co by szybciej pobudzić wyobraźnię turystów. |
Torotoro |
Krajobrazy jak z innej planety |
Zaopatrzeni w specjalistyczny sprzęt ruszamy do jaskini |
Ten dinuś był mały i miał nadwagę. |
Za chwilę pogrążymy się w ciemnościach. |
|
Zaczynam wchodzenie do jakini, i jak się prezentuję? |
|
W jaskini |
|
Piersze stalaktyty |
|
Trochę przeciskania... |
|
...i schodzenia po linie |
|
Speleolodzy w komplecie! |
|
Ten idzie na głębszy rekonesans. |
|
Niestety zanim jaksinia zaczęła być chroniona w ramach parku narodowego, ludzie zabierali sobie stalaktyty na pamiątkę. |
|
A tu sombrero! |
|
W jaskini spędziliśmy prawie 3 godziny, można się trochę zmęczyć. |
|
W październiku wybory, więc mieszkańcy okolicznych wiosek muszą się zgłosić po dowód osobisty. |
|
Tu mieszkał kiedyś jakiś bogaty Hiszpan. |
|
Tu przespacerował się trochę większy okaz prehistorycznego gada. |
|
Torotoro |
|
W kamiennym teatrze. Podobno bardzo popularne miejsce na nagrywanie teledysków. |
|
A tu kamienny mostek. |
|
Jeszcze jeden gigozaur. |
|
Drugiego dnia już bez wesołych Boliwijczyków, tylko z Gabrielem. |
|
I jeszcze trochę skałek. |
|
I w końcu kanion. Na żywo jest jeszcze większy. |
|
Jadźwing długo dochodził do siebie po nadużywaniu chilijskiego wina. W końcu doszedł do formy i pozuje. |
|
Strzała - kradziejka |
|
Mszany wodospad |
|
Wokół sucho, a tu i morko i zielono! |
|
I jeszcze Krzysiek skacze niedościgle! |
|
W pogoni za Gabrielem |
|
Te i wcześniejsze zdjęcia to już w środku kanionu. |
|
Kanion |
|
Resztki rzeczki |
|
Wielka Stopa tu był! |
|
Torotoro |
|
Wyglądam jak trawa, chociaż jestem robalem. |
|
Śmieszne grzybko-skałki. |
|
Podobno to sprawka wody. |
|
I jeszcze jeden dinozaur na spacerze. |
|
Torotoro |
Koniec przechadzki. Czas wrócić do wioski. |
|
Jeszcze jedna górka i relaksik. |
|
A tu już w Cochabamba. Miała być kulinarna stolica, a ledwie udało nam sie znaleźć otwartą knajpę. Jedzenie na szczęście pyszne i coś nowego niż dotychczas, bo z dżunglowych regionów Boliwii. |
|
A gdzie ta łapka? |
|
Cochabamba |
|
Katedra w Cochabambie |
|
Świętujemy |
|
Sałatka na mercado |
|
Jak tym rzucę to przylecą gołębie? |
|
Na targu pełno stoisk z pirackimi płytami. Lecą albo seriale albo wrestling amerykański. Tu turystka z Bolandy dołączyła do tłumu fanów. Nie wiemy kto wygrał, trzeba kupić płytę. |
|
Na targu |
|
To bardzo popularny widok w Boliwii - marsze i szkolne orkiestry |
|
A buu, Twoje ciastko wygląda lepiej. |
|
Jak już wspomnieliśmy, marsze są bardzo popularne. |
|
Trzeci co do wielkości Chrystus Odkupiciel. Pierwszy jest w Świebodzinie (nie, to nie w Boliwii), drugi w Limie, a dopiero trzeci w Rio de Janeiro. |
|
Kolejka niestety w remoncie, więc trzeba się było wdrapać. |
|
Chrystus Odkupiciel |
|
Widok na Cochabamba |
|
Turysty z Bolandy |
Owocowy kaktus |
Który element nie pasuje do pozostałych? |
Swastyka ma tyle znaczeń, że równie dobrze może to być członek Bractwa Haodzistów. |
![]() |
![]() |
![]() |