czol1050c

1-6 luty 2013 roku (177-182 dzień)

 

     Alleppey indyjską Wenecją? Gruba przesada. Nie znaczy jednak, że nie jest miło i urokliwie. Po pierwsze mamy super pokój w ustronnym miejscu, gdzie na tarasie robimy sobie wieczory filmowe, po drugie zajadamy się pysznym jedzeniem w Indian Coffee House. To nasza ulubiona sieciówka w Kerali. Sądząc po nazwie może się wydawać, że to miejscowy odpowiednik starbaksów i kofihewenów, ale to zupełnie coś innego. Działają trochę jak spółdzielnie, w których pracownicy mają udziały. Serwują przepyszne hinduskie jedzenie, a kilkudaniowa wyżerka kosztuje kilka złotych. Mamy nadzieję, że jeszcze dane nam będzie trafić do tego gastronomicznego raju, któremu spokojnie można by zmienić nazwę na Indian Coffee Heaven.

    Atrakcją, bez zaliczenia której nie opuszcza się Kerali, jest rejs po rozlewiskach. Można nawet wynająć sobie domek na łodzi. My decydujemy się na skromniejszą wersję, czyli zwykłą łódkę napędzaną wiosłem. Nasz wioślarz zapewnił nam dodatkowe atrakcje i zabrał nas do miejscowego baru na piwo kokosowe. Do tego jajeczka na twardo i czego chcieć więcej. Jeszcze gdyby ten miejscowy trunek trochę lepiej smakował to mielibyśmy bardzo wesołą łódeczkę. Na pożegnanie mamy jeszcze obiad w domu wioślarza oraz występy jego córek, a wszystko w cenie!

    Kolejny przystanek to Kovalam, gdzie plaże zachodniego wybrzeża zgotowały nam godne pożegnanie. Jest ładnie i są miejsca, gdzie nie trzeba wychodzić z wody ukradkiem, chowając się przed świdrującym wzrokiem hinduskich chłopaków. Do tego znowu zakochujemy się w naszym pokoju. Zaczynamy się obawiać, że ta pokojowa sielanka niedługo się skończy, a do gorszego jakoś tak trudniej się przyzwyczaić.

wroc1 wzor dalej1

 

 

Próbowaliśmy zjeść hinduskie śniadanie w knajpce z przyjemnym widokiem, jednak przy wodospadzie nic na ciepło nie serwowali. Pojechaliśmy więc dalej.
 
 Alleppey - czyli Wenecja Indii.
 
 Większość domów na wodzie to luksusowe apartamenty z kuchnią, salonem i kto wie jeszcze z jakimi udogodnieniami.
 
 Kanał północny w Alleppey czeka na monsun.
 
 Plaża szeroko, zaśmiecona, typowo keralska... A na plaży wycieczki szkolne. Nikt z uczniów się nie zagubi bo wyróżniają się mundurkami. Niektóre ładniejsze, niektóre trochę nietypowe.
 
 Cóż... Akurat na zachodnim wybrzeżu przecież wschodów nie da się oglądać, więc kolejny ciepły koniec dnia na zdjęciu.
 
 Jak to dobrze, że nie musimy podróżować pociągami w Indiach. Nawet możemy się poświęcić i chwilkę poczekać aż pomknie w siną dal.
 
Latarnia morska w Alleppey.
 
Czas wyruszyć na wycieczkę po rozlewiskach. Pierwszy etap to tramwaj wodny do jednej z wiosek.
 
 Drugi etap już prywatną łódką.
 
 Zjawa na brzegu i topielica.
 
 Jadźwing podbródkowy.
 
 Ciche, spokojne, małe kanały.
 
 A przy nich rozgrywa się normalne życie. Akurat była niedziela, więc było mycie włosów (może jest codziennie?!) i pranie.
 
Rozlewiska Kerali.
 
 Oj, piekło słońce mocno. My mieliśmy daszek, a inni ratowali się parasolami.
 
 Mijanka na wodzie.
 
 Kokosowe piwo :)
 
 Jest i zagrycha!
 
 A tak rosną papaje - najbardziej lubimy je w naszych brzuchach!
 
Trzeba pomóc szefuńciowi.
 
 Łowy
 
 Wszędzie na polach ryżowych zielono aż miło.
 
 Gdzie się da wyrastają domostwa na wysepkach.
 
Małżeństwo na przechadzce grząskim gruntem.
 
 Ptasior wpatrzony w mango.
 
 Kolejni burżuje się wożą...
 
 Rozlewiska Kerali.
 
Czy w Parku Saskim są jeszcze kaczki? Bo jak nie to możemy uprzejmie donieść gdzie się zapodziały.
 
 Świątynnie w Alleppey.
 Indian Coffee House
 Kovalam i widok z naszego apartamą.
 Zakręcona latarnia
 Plaża w Kovalam
 Tu plaża zasłonięta przez turystów z Polandy.
 Próba czy lęk wysokości się ujawni...
 Latarnia morska od środka.
 Latarnia morska
 Czas na zakup napojów wyskokowych z okazji doktoratu Kompana (Ave!).
 Była ostra batalia ale udało się! Napoje chmielowe zdobyte!
 Latarnia morska
 Jedno z zagubionych zdjęć NASA - stwór z księżyca.
 Zadziwiające jak Hindusi ozdabiają swoje przydomowe ogródki. Co za zmysł estetyczny!
 Meczety nad oceanem.
Krótka instrukcja jakby ktoś miał dylematy jak korzystać z hinduskiej toalety.
 Muszelki dla Pati od Cioci Sławy!
 A tu WuWu się byczy (Alek będzie wiedział o kogo chodzi).
 No i przyszedł ten dzień! Tak, to nie nasza ingerencja w zdjęcie, to D E S Z C Z! Prawdziwy... z nieba!

 

wroc1 wzor dalej1

 



Showcases

Background Image

Header Color

:

Content Color

:

Our website is protected by DMC Firewall!