- Szczegóły
-
Kategoria: 22. Kolumbia
-
Odsłony: 4038
9-12 grudzień 2014 roku (853-856 dzień)
... czyli pod czerwonymi dachówkami
To chwilowo nasz ostatni przystanek w Kolumbii i znowu w urokliwym miejscu. Do Barichara docieramy dość późno więc pierwszy spacer po miasteczku robimy już po ciemku. Nastrój jakiś taki świąteczny. Miasteczko zatopione we mgle i oświetlone kolorowymi światełkami. Przy okazji leje jak z cebra, ale jakoś nam to nie przeszkadza. Humory mamy dobre. Jest to podobno jedno z ładniejszych kolonialnych miasteczek Kolumbii, białe domki pokryte czerwonymi dachówkami. Do tego akurat mamy je po drodze do Wenezueli, a żeby było jeszcze ciekawiej atrakcją tego regionu są smażone mrówki. Poczęstowali nas nimi na przywitanie w hostelu i całe szczęście bo smakują paskudnie, a mieliśmy zamiar kupić całe pudełko. Podobno to nie sezon i takie świeże zebrane w marcu to co innego. Nie pozostało nam nic innego jak wierzyć na słowo. W marcu nas tu nie będzie.
Ruszamy w końcu do Wenezueli. Trochę z biciem serca bo prawie każdy kto miał styczność z tym krajem ostrzega nas przed napadami. Jak zwykle uznajemy jednak, że to się zdarza, ale przecież nie nam.
Przemknęliśmy przez Bucaramagna i ruszamy dolinami i wzgórzami do kolejnego sielskiego miasteczka. Towarzyszyła nam rzeka Chicamoca. |
Późną porą w Barichara. Mgła zawładnęła osadą. |
Rano obudziliśmy się w świecie czerwonych dachówek. |
Mieliśmy problem, żeby znaleźć dom dla naszych maszyn, ale finalnie trafiliśmy na bardzo przytulny hostel. |
Barichara leży na wysokości 1300 m n.p.m. |
Nie jest tu ani za gorąco ani za zimno. Klimat idealny - średnia roczna temperatura to 21 °C. |
Capilla Santa Barbara |
Widokówka z Barichara |
Zielone okolice |
Wybraliśmy się na spacer Camino Real, drogą łączącą Baricharę z Guane. |
Ten turystyczny szlak to 9 km brukowanej ścieżki. |
Można upatrzeć ślady morskich stworzeń. |
Docieramy do Guane |
Guane |
Cmentarz w Guane |
Przycmentarne sępy |
Co raz bliżej święta... |
Tu wystarczą tylko bombki bo włos anielski to wytwór naturalny. |
Kolumbijska jaszczura |
Smażone odwłoki i główki mrówek. Fuj! |
Nocna przechadzka |
Widokówka nocna |
Dziś impreza na parafii. |
Tak dobrze wyposażonej kuchni to nawet w domu nie mieliśmy. |
Czerwono dookoła. |
Barichara |
A tu Barichara w oddali, czyli ruszamy dalej. |
Parque Nacional Del Chicamocha |
A przy parku wodne szaleństwo. |
Brama do aquaparku. |
Parque Nacional Del Chicamocha |
Znowu musieliśmy przejechać przez Bucaramangę. Tym razem na miasto patrzymy z góry. |
Czas na przydrożne kafesito z widokiem! |
Deszczowy las po drodze. Lało porządnie. |
Zielone wzgórza |
Prawdziwie niebezpieczna! |
Na noc meldujemy się w Pamplonie. |
Warzywna kaszanka na kolację. |
Garść praktyczna: > Barichara - dorm 20000 COP/os. (super kuchnia, internet, fajny ogród);
> Pamplona - pokój z łazienką i ciepłą wodą rano 40000 COP/2os.
|