czol1050c

21 - 24 styczeń 2013 roku (166-169 dzień)

    

   Wytrych do hinduskich serc? Nieznaczne ruchy głowy na boki, troszkę jakby rysowanie znaku nieskończoności i każda nawet najsmutniejsza twarz rozjaśnia się uśmiechem i odpowiada takimi samymi ruchami głowy. Ten kto kiedykolwiek rozmawiał z Hindusem wie o co chodzi. Nie od razu to odkryliśmy. Pierwsze doświadczenia były ciężkie.

- To co on powiedział, że można czy nie można?

- No chyba, że raczej nie, a może nie wie, albo mu wszystko jedno.

    Teraz już wiemy, że to wyraz akceptacji, oznacza raczej „tak”, albo po prostu wskazuje, że ktoś nas słucha. W dodatku Hindusi zaczynają rozmawiać jak ze swoim. Kask niczym gigantyczny pozdrawiający czereppotęguje efekt.

    A w Mysor – sielanka. Nasz hotel serwuje co rano gazetki. Oj miło do porannej kawki poczytać sobie hinduskie newsy. W tym czasie Krzysiek reanimuje naszą stronę. Zmiana kreatora miała być szybka i prosta, a doszło do tego, że prawie wszystko trzeba było robić od początku.Za to teraz komentować można pod każdym postem, więc do dzieła kochani, wynagrodźcie Krzyśkowi te długie godziny przy laptopie :)

    Przy hotelu mamy knajpkę, a ponieważ przychodzimy tam co rano zaprzyjaźniamy się z obsługą. Krzysiek nawet łapie fuchę. Każdego dnia siedemdziesięcioletni kelner pokazuje mu dłoń i prosi o diagnozę. Mój genialny mąż szybko podszkala się w medycynie niekonwencjonalnej i po kilku konsultacjach wszystko wiadomo – kelner zdrowy jak ryba, ale z pięć kilo przydałoby się zrzucić!.

    Żeby nie było, że tylko czytamy gazety i jemy wybraliśmy się na wycieczkę do sanktuarium dzikich ptaków. Dojeżdżamy, a tam ceny za wejście i jeszcze łódkę jak z kosmosu.

- Panie co tak drogo? – pytamy

    Ruch głową w odpowiedzi. Postanawiamy siąść na boczku i sprawdzić w internecie czy gra warta świeczki. Większość pisze, że tylko wróble i wrony. To mamy w Polsce, spadamy. Wtedy strażnik woła nas do siebie i mówi szeptem, że wpuści nas na bilety dla Hindusów, tylko mamy mówić, że studiujemy w Mysor jogę. Nie ma sprawy, nawet nogę na głowę mogę Krzyśkowi zarzucić na dowód, że tak jest. A na miejscu krokodyle, mnóstwo różnych ptaków, tylko wróbli i wron brak.

wroc1 wzor dalej1

 

 

 Wieża zegarowa w Mysore.
Czas na uliczną przekąskę.
Chrum, chrum, ja tu rządzę!
 Tato! A co to za białe twarze?
 Barwniki na bazarze Devaraja.
 Bazar Devaraja.
 Jedna ze świątyń na terenie pałacu w Mysore.
 Pałac w Mysore tuż przed specjalną illuminacją.
 Pałac w Mysore.
 No i błysnęło! Wszystkie inne światła w mieście przygasły.
 Teren pałacowy wygląda bardzo imponująco.
 To tylko jedna z ponad 97 tysięcy żarówek, które robią z pałacu choinkę.
 Arbuzy w czarną styczniową noc.
 Wschód słońca z naszego apartamą.
 A oto poranny przegląd prasy.
 Świątynia Chamundeshwari na wzgórzu Chamundi.
 Tańczymy labada... czyli kolejka do świątyni.
 Widok na Mysore ze wzgórza Chamundi.
 Kółko, krzyżyk, kółko... Wygrałam!
 Byk Nandi na wzgórzu Chamundi.
 Po lewej korowód wozów - zachęcają do wysiłku krówki jak tylko mogą. Te po prawej z kolei to pewnie z wyższej kasty.
 Tu photoshopa nie było! Musicie uwierzyć na słowo - to prawdziwa krówka curry!
 Z wizytą w fabryce oleju z drzewa sandałowego.
 Firmowy sklep w fabryce jedwabiu. Niestety ceny były kosmiczne.
 W luksusowej restauracyjce, luksusowe serwetki.
 Pałac Sułtana Tipu w Srirangapatna.
 Pałac Sułtana Tipu w Srirangapatna.
 Fauna na florze.
 Rytułały nad rzeką Kaveri.
 Gumbaz w Srirangapatna.
 Gropowiec Sułtana Tipu.
 Pochowali go obok mamusi i tatusia (o żonach cicho sza!).
 Odpustowy wóz w Srirangapatna.
 Wjazd do rezerwatu ptaków Ranganathittu.
 Rezerwat Ranganathittu.
 Rezerwat Ranganathittu.
 Rezerwat Ranganathittu.
 Z wody wyłonił się potwór.
 Rezerwat Ranganathittu.
 Krokodyle jakieś leniwe były.
 Rezerwat Ranganathittu.
 Wiejsko, sielsko, czarodziejsko.
 Bollywoodzkie ogrody Brindavan.
 Kręcą tu podobno wiele scen do filmów. Oszałamiającego wrażenia na nas jednak nie zrobiły.
 Tańców nie było ale były przytulańce.
 Bollywoodzkie ogrody Brindavan.
 Na kolacji z Johnem, rzeźbiarzem z Australii, którego poznaliśmy zwiedzając fabrykę oleju z drzewa sandałowego.
 Pałac w Mysor.
 Pałac w Mysor.
 Neogotycka katedra św. Filomeny.
 Meczet w Mysore.
 W Chinach zasuwaliśmy pałeczkami a tu trzeba gimnastykować paluchy.

 

wroc1 wzor dalej1

 



Showcases

Background Image

Header Color

:

Content Color

:

DMC Firewall is developed by Dean Marshall Consultancy Ltd