- Szczegóły
-
Kategoria: 19. Boliwia
-
Odsłony: 4468
6-9 wrzesień 2014 roku (759-762 dzień)
... czyli wyżej żeglować się nie da
Pierwszy rzut oka na Jezioro Titicaca sprawił nam zawód. Plaża brudna, mnóstwo ludzi i w ogóle jakoś nie tak, jak miało być. A jeszcze przyjechaliśmy późno i zmarznięci bo po drodze mieszkańcy jednej z wiosek urządzili sobie blokadę z rzucaniem kamieniami i butelkami. Objazd był, ale wąską gruntową dróżką, gdzie spotkanie ciężarówki z autobusem skończyło się kolejną blokadą. My na szczęście jakoś boczkami po błocie i rozlewisku wydostaliśmy się z tego galimatiasu. Reszta spędziła tam jednak pewnie kilka ładnych godzin.
Dopiero przejażdżka brzegiem jeziora ujawniła, że naprawdę wygląda pięknie i podziwianie go z brzegu Copacabany nie jest najlepszym pomysłem. Trochę nas zawiodła Isla del Sol, czyli największa wyspa na jeziorze. Mogliśmy się w zasadzie tego spodziewać ponieważ jest bardzo turystyczna, ale wyskakujące co chwilę z krzaków babcie zmuszające do kupienia kolejnego biletu, żeby przejść przez wioskę to już gruba przesada.
Do tych bardziej przyjemnych aspektów pobytu nad jeziorem można zaliczyć pyszne rybki przyrządzane na różne sposoby
Copacabana słynie ze święcenia pojazdów. Boliwijczycy i Peruwiańczycy, którzy zakupili nowe samochody udają się do miasteczka, gdzie ksiądz przechodzi z wiaderkiem święconej wody, odprawia modły i z całą powagą święci pojazd. Później właściciele jeszcze oblewają go szampanem i można jeździć!
Objazd blokady. Cudem udało się jakoś śmignąć pomiędzy ugrzęźniętymi pojazdami. |
Titicaca, największe z tych najwyżej położonych jezior żeglownych na świecie (poziom lustra wody 3812 m n.p.m.). |
Krótka przeprawa promem |
Copacabana |
Miejsce znane ze święcenia wszelkiej maści pojazdów (Basílica del Santuario de Copacabana). |
Pojazdów nie święci się ot tak. Trzeba je najpierw odpowiednio przystroić. Wszystkie niezbędne atrybuty do chrztu można zakupić pod kościołem. |
Krótka ceremonia i jazda do następnego wozu. |
Nie zdecydowaliśmy się na ceremonię z udziałem naszych motorków, ale szampan kusił. |
Twarzowy kapelusz |
Wrota do bazyliki |
Pomnik przed bazyliką |
Nie myślcie, że jest z niej taka świętoszka. Po prostu kremik wciera, żeby się od słońca zbytnio nie pomarszczyć. |
Znowu przy bazylice |
Na mercado central raczymy się smażonkami bunueles i ostatnim boliwijskim api. |
Na głównym placu w Copacabana |
Na głównym placu w Copacabana |
Kolejne uroczystości przed bazyliką. Już nie święconą ale bąbelkową wodą po silniku. |
Rundka nad jeziorem to punkt obowiązkowy wizyty nad Jeziorem Titicaca. |
Przystań |
"Ło matko! Który to mój jacht?" |
"Como se llama llama? Bo kotek se llama Mruczek." |
W porcie |
Trochę nadjeziornej grafiki. |
Virgen de Copacabana rusza na wycieczkę po jeziorze. |
A ta ... też rusza na wycieczkę! |
Świąt w Boliwii co nie miara, szczególnie tych kościelnych. Wiwat na cześć Virgen de Copacabana! |
Pyszna trucha czyli pstrąg. Z grilla albo chicharon, czyli smażona w kawałeczkach. |
Czas na wycieczkę do inkaskiego obserwatorium astronomicznego. |
Bardziej zaciekawiły nas widoki w stronę dolną niż górną. |
Szczególnie widoki z cyklu stadiony świata! |
Długo się kręciliśmy po skałkach szukając obserwatorium... |
i |
Było leżakowanie i wysiadywanie głazów. |
Dopiero z góry dostrzegliśmy, że skałki, które wcześniej minęliśmy to właśnie obserwatorium. |
Czyżby gdzieś przy bazylice? |
Akcent polski w bazylice |
Poświęcone to teraz można poplotkować. |
Czyżby sprzedawanie świec było najnudniejszą robotą świata? |
W drodze na punkt widokowy |
Wspinamy się na Cerro Calvario |
Widok na plażę. Z góry Copacabana wygląda dużo lepiej. |
Cerro Calvario |
Jezioro Titicaca |
Jezioro Titicaca |
Czekamy na zachód słońca |
Wyścig |
Jezioro Titicaca |
No i doczekaliśmy się |
Kolejny dzień to wycieczka wzdłuż brzegu jeziora |
W Yampupata strasznie wiało, więc na piknik musieliśmy znaleźć inne miejsce. |
Jezioro Titicaca |
Jezioro Titicaca |
"Już czas na piknik. O nareszcie!" |
Copacabana |
Nie obyło się również bez rejsu na Isla del Sol. Szofer nonszalancko steruje pęciną. |
Museo de Oro w Challapampa |
Challapampa i "greckie" plaże. |
Challapampa i "greckie" plaże. |
Isla del Sol i kaktus San Pedro (odlotowo halucynogenny). |
Isla del Sol |
Roca Sagrada |
Trzeba dotknąć, zamknąć oczy, pomyśleć życzenie... jest moc! |
Zioła |
Ruiny Chincana |
Ruiny Chincana |
Mesa Ritual - to tu zarzynano niewinne llamy. |
Isla del Sol |
Drogą Inków przez wyspę |
Isla del Sol |
Tarasy na Isla del Sol |
"Jestem taka ładna!" |
Wszędzie szukaliśmy... Była droga Inków, pomniki Inków, ale kawy Inki nie znaleźliśmy. |
Średniowieczne czółno. Niech Was nie zmyli drapieżny dziób... To nie wikingowie... |
Okadzanie |
Wycieczka wraca na stały ląd. |
Samochody do chrztu się rozjechały i kramiki się zwinęły. Copacabana idzie spać. |
Czas pożegnać Boliwię! Chwila zadumy w kapliczce... i w drogę. Peru czeka! |
Garść praktyczna: > przeprawa promem w kierunku Copacabany - 35 BOB za dwie osoby, dwa motory i Jadźwinga; > nocleg w Copacabana w hotelu Emperador - 50 BOB (z łazienką i TV); > wycieczka na Isla del Sol - 25 BOL/os. (dodatkowo 10 BOB za muzeum złota i wioskę Challapampa, 15 BOB za przejście drogą Inków, 5 BOB za wioskę Yumani); > pyszna rybka trucha (pod każdą postacią) w nadbrzeżnych namiotach 25 BOL; > za święcenie pojazdu - co łaska. |