- Szczegóły
-
Kategoria: 10. Australia
-
Odsłony: 5387
5-7 sierpień 2013 roku (362-364 dzień)
W różnych miejscach zdarza się nam nocować. Nasz busik daje nam dużą swobodę. Tym razem wypadło na parking w środku miasteczka. Nad ranem przy śniadaniu zagaduje nas starszy pan i proponuje pogłaskanie owieczki, po czym przynosi nam jeden całkiem już odrośnięty okaz.
W końcu wjeżdżamy na outback, a po drodze mijamy różne dziwaczne miasteczka i pociągi drogowe. Nasze rozbuchane wyobrażenia brutalnie zderzają się z rzeczywistością, gdy okazuje się, że słynne pociągi wcale nie ciągną 8 przyczep, ale maksymalnie 3 duże lub 4 małe. Na pocieszenie udaje nam się zajrzeć do kabiny jednego z drogowych potworów. Chłopaki mają tam więcej miejsca niż nasza czwórka w busiku.
Zaczynają się też pojawiać Aborygeni. Co do tego „symbolu” Australii nie mieliśmy zbyt wielkich złudzeń, ale i tak to co widzimy jest po prostu smutne. Mamy wrażenie, że biali Australijczycy albo z poczucia winy, albo raczej ot tak, dla PiAru tworzą centra aborygeńskiej kultury i sztuki, w okolicach których Aborygeni rzekomo mają nadal prowadzić swoje tradycyjne aborygeńskie życie. Jeżeli uznamy, że tradycja aborygeńska to picie taniej wódy i włóczenie się po mieście, to tak, zgodnie przyznajemy – tradycja kwitnie!
Podobnie jest pod Uluru - świętą skałą Aborygenów – wchodzić nie lzia bo to podeptanie świętości. Mamy jednak wrażenie, że Aborygeni zostali już tak otępieni procentowymi przybytkami europejskiej kultury, że już nikogo nie obchodzi czy ktoś po ich Skale depcze czy nie. Na tym temat Aborygenów kończymy, łatwo się wymądrzać jak się nie miało pradziadka kolonizatora.
Jednym z oryginalnych miasteczek po drodze jest Coober Pedy, gdzie skwar jest taki, że ludzie zagrzebali się pod ziemią. Dosłownie, podobno 80% ludzi mieszka w domach pod ziemią, gdzie temperatura jest znośna. Cóż jednak z podziemnego chłodku, kiedy i tak mieszkańcy ogarnięci są opalową gorączką i dzielnie przekopują okolice w poszukiwaniu tego jedynego opala, który ustawi ich na całe życie.
Baranek na głowie, owieczka na rękach - czyli Krzyś o poranku. |
Przez łaki, przez pola. |
Eksplorujemy |
Stoi na stacji |
Ktoś zaparkwał i zapomniał? |
Monopolowy tylko dla zmotoryzowanych |
Gospodyni zaprasza |
Pranko w busie |
Rzepakowo |
Niezły camper |
Pierwszy road train |
Karmienie |
W drogę |
Port Augusta |
Kangury |
Zaczyna się powoli robić czerwono |
Daleko jeszcze? |
W drodze na outback |
No i wylądował |
Rakiety w Woomera |
Rakiety w Woomera |
Piękne zachody słońca |
Ciąg dalszy |
Poranna toaleta w Coober Pedy |
Coober Pedy |
Coober Pedy |
Opalowa gorączka |
Wizerunku tej osoby dla jej bezpieczeństwa nie opublikujemy. |
Cenny łup |
Nożownik atakuje zbieraczy opali |
W podziemnym kościele |
Miejska sztuka |
Po co kopać skoro można kupić? |
Coober Pedy |
Gwiezdne wojny |
Kopacz |
UFO |
Coober Pedy |
Coober Pedy |
Podziemny domek w Coober Pedy |
Podziemny domek w Coober Pedy |
Dzisiejsi Aborygeni |
Pociąg drogowy |
Tirówka |
Pociąg drogowy |
Okolice Coober Pedy |
Mięsko? |
Outback ciąg dalszy |