- Szczegóły
-
Kategoria: 22. Kolumbia
-
Odsłony: 4446
9-11 styczeń 2015 roku (884-886 dzień)
... czyli można odetchnąć
Palomino to to czego nam teraz potrzeba. Od wenezuelskich plaż dzieli je jedna granica i może dwieście kilometrów, a jest zupełnie inaczej. Wszystkie restauracje, bary i hotele otwarte na plażę. Żadnych zasieków i murów. W nocy bez obawy można pójść z piwkiem na plażę, czego oczywiście nie omieszkaliśmy zrobić od razu pierwszego wieczora. W dodatku trafiamy do bardzo przyjemnego hostelu Mimi i Nelsona. Jeszcze nie spotkaliśmy tak fajnych gospodarzy. Panuje tu bardzo domowa i przyjemna atmosfera, serwują pyszne śniadania (chyba pierwszy raz dostaliśmy coś smacznego w cenie noclegu) i dobrze wiedzą kiedy zapytać czy mamy ochotę na kawkę.
Na plaży dość duże fale, więc trochę słabo z pływaniem, ale kawałek dalej rzeka wpływa do morza tworząc idealne do popluskania się rozlewisko. Tam codziennie kierujemy swoje kroki. Nie chce nam się korzystać z żadnych tutejszych atrakcji, szczególnie, że wydają nam się trochę naciągane. Ostatniego wieczoru poznajemy też nasze rodaczki Basię, Martę i Basię, które z tego miejsca gorąco pozdrawiamy. Spędzamy bardzo przyjemny wieczór na plaży. Aż się ma ochotę skoczyć po kolejne piwko, a tu akurat rano trzeba wstać bo ruszamy dalej. Trzeba przyznać, że pobyt tutaj bardzo dobrze nam zrobił i pomógł otrząsnąć się trochę z wenezuelskiej traumy.
Na plaże w Palomino docieramy wieczorową porą z siatką browarów. |
Nocny, plażowy rajd quadów. |
Palomino z roku na rok robi się bardziej turystyczne. |
Jesteśmy jeszcze w szczycie sezonu ale tłumów na plaży już nie ma. |
Między wioską a plażą kursują motorowe taksówki, ale spacerem trasa ta zajmuje jedyne 15 minut. |
Palomino |
Palomino |
Ta część karaibskiego wybrzeża niezbyt nadaje się na kąpielisko. Duże fale i silne prądy nie pozwalają na oddalenie się od brzegu. |
Tuż obok wioski przepływa rzeka, która przy morzu tworzy przyjemne do kąpieli rozlewisko. |
Można tu zakończyć spływ na dętce. |
Czas na test kolumbijskiej toksynki! |
Suszenie gaci na bambusach. |
Palomino |
Relaks między rozlewiskiem a morzem. A relaksuje się Krycha Bez Oka |
Palomino |
Palomino |
Trochę przypalona ta arepa, ale to i tak nie przeszkodziło Cristobalowi w jej pochłonięciu. |
Guanábana (czyli flaszowiec miękkociernisty) - po długich i mozolnych próbach udało nam się upolować ten owoc. Trochę zjedliśmy a resztę przerobiliśmy na koktajl. |
Przyjemny wieczór z (od lewej) Martą, Basią i Basią, zakończony posiadówką na plaży. |
Nasi hostelowi gospodarze Mimi i Nelson. Lepszych nie znajdziecie! |
Tak dobre kokosy są tylko w Indiach i Kolumbii! Tu w wersji zmrożonej. |
Garść praktyczna: > hostel Nauka 25000 COP dorm/os., bez kuchni (ale jest w planach), internet, fajni właściciele, ze śniadaniem; > spływ na dętce po rzece od 10000 COP (wypożyczenie) do 30000 COP (z przewodnikiem i transportem); > w okolicy można również zrobić sobie trekking po górach oraz odwiedzić tubylcze wioski. |