- Szczegóły
-
Kategoria: 14. Argentyna
-
Odsłony: 5043
14-22 listopad 2013 roku (463-471 dzień)
W końcu lecimy tam, gdzie najbardziej chcieliśmy dolecieć czyli do Ameryki Południowej. Zaczynamy od Buenos Aires bo tak wyszło z połączeniami lotniczymi, ale szybko chcemy przemieścić się do Chile bo tam podobno łatwo, szybko i prawie za pół darmo można kupić motory. Jednak nie uprzedzajmy faktów. Nasz samolot miał małe opóźnienie, więc trochę posiedzieliśmy na lotnisku w Sydney. W międzyczasie na pokład wkroczyła załoga. Krzysiek bacznie się im przyglądał i stwierdził, że leci z nami co najmniej 6 pilotów. Na pokładzie okazało się, że rzeczeni piloci serwowali nam nawet kolację.
Ponieważ zgodnie ze wskazaniami zegara lecieliśmy -1 godzinę liczyliśmy, że jet lag nas nie dopadnie. Po nocy w samolocie mielimy noc w hostelu, którą przespaliśmy. Nie da się jednak oszukać organizmu. Wyszliśmy na kilka godzin na miasto, a po powrocie jedno po drugim znowu zasnęliśmy na kilkanaście godzin. W sumie lepsze to od bezsenności.
Hostel okazał się rodzinny. Opiekowała się nim starsza pani, którą nazwaliśmy ciocią. No bo jak inaczej, kiedy towarzysząc mi i Marceli (kolumbijskiej współlokatorce) przy wieszaniu prania, zaczęła przewieszać wszystko co powiesiłam i coś sobie mruczy pod nosem. Marcela przetłumaczyła mi z hiszpańskiego argentyńskiego na kolumbijski (bardziej zrozumiały dla początkujących): wyjść za mąż to potrafiła, ale prania wieszać to się nie nauczyła!
Nie ma Argentyny bez futbolu i Buenos Aires bez tanga. Z tangiem okazuje się nie tak prosto. Nie chcemy iść na słynne i drogie pokazy tylko zobaczyć tango na ulicy, które podobno tańczą wszędzie. W słynnej pomalowanej na kolorowo robotniczej dzielnicy La Boca tancerze wolą jednak pozować do zdjęć niż tańczyć. Nawet największe taneczne beztalencie może mieć fotkę z profesjonalnym tancerzem w jeszcze bardziej profesjonalnej pozie. Nie podoba nam się. Sama dzielnica La Boca też jakaś za bardzo turystyczna. Odwiedzamy za to Bombonierę, czyli stadion Boca Juniors i tam jest całkiem fajnie.
Krzyśkowi jednak mało piłkarskich atrakcji. Biletów na mecz Boca Juniors nie sposób kupić, ale za to można bez problemu dostać się na mecz River Plate. Grają z Olimipo. Cichaczem dopingujemy przyjezdnej drużynie, bo tutaj wstęp mają tylko kibice gospodarzy. Najfajniejsze wrażenie robi jednak doping. Zupełnie inny niż w Polsce. Cała strefa za jedną z bramek przeznaczona jest dla prawdziwych kibiców. Przyszli z bębnami, trąbkami i zachowywali się jak wynajęta orkiestra. River zdobywa bramkę – śpiewają, traci – też śpiewają. Dzieje się coś pod bramką – śpiewają w takim samym tempie. I to nie jakieś tam „jazda, jazda, biała gwiazda” czy „[tu pada nazwa znienawidzonego zespołu] to stara k…”, tylko kilkuzwrotkowe piosenki z refrenami. My natomiast chyba przesadziliśmy z naszym cichym dopingiem bo Boca przegrała 3:1.
Udało nam się tez zaliczyć całkiem przyzwoity pokaz tanga na San Telmo i nawet skoczyliśmy na milongę. W tango jednak nie poszliśmy, bo nie umieliśmy. Podobno na niektórych milongach obowiązuje specyficzny sposób komunikacji między tancerzami. Jeśli chcesz z kimś zatańczyć trzeba nawiązać kontakt wzrokowy i bez słów umówić się na taniec. Kontaktu wzrokowego nawet doświadczyłam, ale rzut oka na moje zupełnie nie profesjonalne klapki przekreślił moje szanse na tango.
W San Telmo, artystycznej dzielnicy, dobywają się co niedzielę targi z mydłem i powidłem. Trafiliśmy chyba na bardziej świąteczne wydanie bo wszyscy sprzedawcy poprzebierali się za kosmitów, papieży, postaci z filmów i inne takie. Wieczorem była też milonga i tu już bez gry oczu padło pytanie czy bajlam. No bajlam, bajlam tylko u nas to inaczej tańczą. No bo co miałam powiedzieć, że ino razo, bo tera mnie golenie dro?
A kulinarnie – dużo mięcha. Najpopularniejsze są choripany, czyli kiełbasa w bułce. No i „skoczyć na piwko” nabiera innego znaczenia, bo serwują je w litrowych buteleczkach.
Na koniec pobytu udaliśmy się do Tigre miasteczka w delcie Parana, popularnego na weekendowe wypady z Buenos. Całkiem przyjemnie.
Wylecieliśmy z Australii wieczorem i dolecieliśmy o godzinę wcześniej. Po długiem locie jesteśmy wciąż pół godziny do przodu! |
Pierwsza wyżerka w Argentynie, na początek coś dla spragnionych. Skoczyliśmy na jedno "małe". |
Na ulicach jest bardzo kolorowo |
Uliczki artystycznej dzielnicy San Telmo. |
Zawodowy wyprowadzacz psów |
Buenos Aires |
Po roku spędzonym w Azji udało nam się znaleźć pamiątkowe gadżety dla turystów w innym stylu. |
Argentyńska gwiazda komiksów, czyli przed Państwem - Mafalda. |
Kościół San Domingo |
Kot nie był ometkowany |
Kościół św. Franciszka |
Kościół św. Franciszka |
W drodze na główny plac Buenos Aires |
Można sobie strzelić fotę z tancerką |
Plaza de Mayo - Casa Rosada |
Casa Rosada - siedziba prezydenta |
Plaza de Mayo |
Katedra Metropolitana |
Obelisk na najszerszej alei na świecie (Avenida 9 de Julio) - 18 pasów ruchu. |
Argentyńskie pierożki - empanady. |
Plaza Gral Lavalle |
Buenos Aires |
Pozdrowienia z ciężarówki |
Okupacja Plaza del Congreso |
Congreso National |
Zagubiony Maradona w dzielnicy La Boca |
Ta robotnicza dzielnica przesiąkła imigrantami z Włoch. |
Kolorowo w La Boca |
Nie może zabraknąć czywiście sportu ... |
... oraz fikuśnych pamiątek. |
Zdrowa argentyńska żywność. |
W muzeum klubowym Boca Juniors |
Galeria sław. Również przyszłych. |
Boca Juniors |
Stadion La Bombonera wciśnięty jest między mieszkalne budynki. Na trybunach może zasiąść blisko 50 tysięcy osób. |
Powiedział po meczu... |
Barwy klubowe |
Boca Juniors to jeden z najbardziej utytułowanych klubów na świecie. |
La Boca i inne rozrywki |
Dwaj najsłynniejsi piłkarze w historii Boca - czyżby Palermo coś przeskrobał, że jego twarzy nie można pokazywać? |
Trauma |
Uliczki w La Boca |
Piłkarskie tango z Messim |
La Boca nad wodą |
Niebo przejrzyste, więc słońce nieźle razi w oczy. |
Nie jedz tyle lodów, bo... |
Na targu San Telmo |
Wieże kościoła San Pedro Gonzales Telmo |
Pokaz tańca na rynku San Telmo |
Trafiliśmy na lokalne święto, więc przebierańców było co niemiara. |
Urocza pani w cukierkowym stroju |
Może syfon? |
Przeniesieni do innej epoki |
Mate - ten mocno gorzki napój pije się głównie w Argentynie i Urugwaju. |
A na ulicach mnóstwo śmieci |
Znajdź śmietnik |
Ten uwodziciel skradł nawet całusa Sławie |
Choripan, czyli argentyński fastfood w klasycznym wydaniu. |
Przy lotnisku Jorge Newbery |
Drzemka przed meczem |
Tej tęczy nikt nie podpali! |
River Plate - stadion Monumental |
To właśnie na tym stadione w 1978 roku Argentyna zdobyła tytuł mistrza świata pokonując w finale Holandię 3:1 |
Tym razem kompletu nie było (maksymalnie 74tys. miejsc) bo gospodarze nie bardzo sobie w tym sezonie radzą. |
"A Ty co się nie cieszysz?" Pszczółki (Olimpio) wygrały po ciekawym spotkaniu z River. Kibice śpiewali całe spotkanie. No może na ostatnie trzy minuty przed końcowym gwizdkiem Estadio Monumental opustoszał. Taki kibicowski foch. |
Czas na kolejną atrakcję wieczoru - milonga w parku Belgrano. |
Chodź tu bliżej |
Tango |
Tu już trochę bardziej widowiskowe wygibusy na placu San Temo. |
Kaloryczny rekord. Tu to normalne. Pod skwarkami i serem był kotlet w panierce. |
Wieczny problem z monetami, którymi trzeba płacić w autobusie, zmuszał nas do obchodu okolicznych sklepów. |
Cmetarz Recoleta |
Grobowiec rodziny prezydenckiej i miejsce pochówku Evy Duarte de Peron. |
Cmentarz Recoleta |
Cmentarz Recoleta |
Cmentarz Recoleta |
Cmentarz Recoleta |
Cmentarz Recoleta |
Cmentarz Recoleta |
Cmentarz Recoleta |
Strażnik |
Fioletowo |
Kościół Nuestra Senora del Pilar |
Plaza Ramon J. Carcano |
Kolejny zawodowiec podczas pracy |
Buenos Aires |
Grzeczni w kolejce do autobusu |
Retiro |
Retiro |
Pucubut na ulicy Florida |
Przegląd menu |
Pociąg do Peru? |
Kolorowe San Telmo |
A Ty "Mała" wiesz, że tu mieszkał nasz ziom Gombrowicz? |
Buenos Aires |
Najbardziej popularna kawiarnia w Buenos Aires |
Cafe Tortoni |
Torre de Los Igleses |
Dworzec Retiro |
Czekamy na pociąg do Tigre |
Drzemka zawsze dobra jest |
Stajca kolejowa w Tigre |
Miasteczko Tigre położone jest w delcie Parana. |
Tigre |
Tigre |
Klub wioślarzy - mają nawet tory w stronę wody. |
Wesołe miasteczko |
Tigre |
Zwodowany statek |
Lola |
Podgrzewanie duszy i ciała |
Tigre |
Zimny łokieć |
Parking dla motorówek |
Museo de Arte Tigre |
Museo de Arte Tigre |
Nad kanałem |
Museo de Arte Tigre |
Tigre |
Tigre |
Tigre |
Romeo i Julio razem |
Tigre |
Nasz hostelowy apartament. Z parą kolumbijska Marcelą i Vladimirem mieszkaliśmy przez cały tydzień. |
Jedyny agresywny "mieszkaniec" Buenos jakiego spotkaliśmy. |
W metrze |
Ślad polskości |
Na festiwalu jazzowym w parku del Centenario |
Złośliwi koledzy z pracy |
Sprawdzamy ostatnie informacje o nowym kraju i ruszamy na dworzec. |
Jeszcze tak przestronnych pomieszczeń w hostelu (Sol del Oro) to nie mieliśmy. |