czol1050c

2-7 wrzesień 2012  (dzień 25-30)

094 sajany

     Całą niedzielę spędziliśmy w podróży. Najpierw upchani jak sardynki w busie z wyspy Olchon do Irkucka, a potem wytrzęsieni na ostatnim siedzeniu w busie z Irkucka do Arszan. Na miejscu od razu dorwały nas miejscowe panie oferujące noclegi. Z reguły wolimy sami najpierw czegoś poszukać, ale ponieważ było już ciemno potargowaliśmy się trochę i daliśmy się namówić. Standard noclegów w tej część Rosji przeważnie jest podobny, czyli drewniane domki z wychodkiem na zewnątrz. Różnie bywa z prysznicem. Przeważnie jest odrębnie płatna bania.     Kolejny dzień spędziliśmy na zwiedzaniu Arszan. Najpierw dacan (buddyjska świątynia), wodospady, a przed wieczorem stwierdziliśmy, że spróbujemy złapać stopa i pooglądamy wygasłe wulkany kilka kilometrów dalej. Obejrzeliśmy jeden, w miarę blisko drogi, ale w oddali widać było jakiś pagórek. To musi być wulkan! Ruszyliśmy łąką w stronę wzniesienia. Tylko coś ta trawa jakaś dziwna, taka bagienna. Szliśmy jednak dalej, podłoże robiło się coraz bardziej wilgotne i poprzecinane szerokimi rowami z wodą, ale udało nam się znaleźć jakieś kładki. W końcu jednak kładki się skończyły, ale przeszliśmy już za daleko, żeby wrócić. Z mokrymi nogami dotarliśmy w końcu na wzgórze. To chyba faktycznie był kiedyś wulkan, nawet miał na środku takie małe wgłębienie wyglądające jak krater, ale to wciąż był zwykły pagórek! Na szczęście nasze poświęcenie nie poszło na marne. Widok z wulkanowego pagórka okazał się naprawdę piękny, a buty – no coż, wypierze się.    Czas jednak ruszyć w Sajany. Z Arszan można wejść na Pik Liubwi. Szlak jest nieoznakowany, więc musieliśmy trochę poszukać, którędy tam się w ogóle wchodzi. Trzeba przyznać, że wejście daje trochę w kość. Szlak od samego początku jest bardzo stromy. Widok natomiast wynagradza wszystko, nawet ból mięśni i zjazdy na tyłku na bardziej stromych fragmentach w drodze powrotnej.

wroc1 wzor dalej1

 

 

095
 Dacan w Arszan
095
  Dacan w Arszan - stupy
095
  Arszan - wstążki symbolizują prośby do Boga
Arszan
  Dobre miejsce do rzucenia palenia - w drodze do wodospadów w Arszan.
Arszan
  Arszan - spacer wzdłuż strumienia
Arszan
 Arszan - wodospad
Arszan
 Arszan - wzdłuż strumienia
Arszan
 Arszan
Arszan
 Arszan - zielarka Sława sprawdza co się zbiera w okolicznych lasach.
Arszan
 Arszan - za uzdrowiskiem
Arszan
 A na obiad pyszne glutki - po lewej szalet kucany (nie mylić z kicanym).
Arszan
 Arszan - w poszukiwaniu miejsca na nocleg.
Arszan
 Wycieczka do kraterów w pobliżu Arszan.
Arszan
 Wycieczka do kraterów w pobliżu Arszan.
Arszan
 Kratery namierzone
Arszan
 Widok ze słynnego zabagiennego pagórka.
Arszan
 Zdobywcy pagórka - zapamiętajcie tę datę - 3 września 2012 - pierwsi Polacy na pagórku?!
Arszan
 Widok ze słynnego zabagiennego pagórka.
Arszan
 W drodze powrotnej do Arszan.
Arszan
 W drodze powrotnej do Arszan.
Arszan
 Plieé przy kopce.
Arszan
 W drodze powrotnej do Arszan.
Arszan
 Pik Liubwi - 2200 m n.p.m.
Arszan
 Pik Liubwi - Krzysiek w oryginalnej koszulce.
Arszan
 Pik Liubwi
Arszan
 Widok z Pik Liubwi
Arszan
 Widok z Pik Liubwi
Arszan
 Widok z Pik Liubwi
Arszan
 Widok z Pik Liubwi
Arszan
 Widok z Pik Liubwi
Arszan
 Droga powrotna ze szczytu.
Arszan
 Droga powrotna ze szczytu - zielarka w akcji - zebrała całą kieszeń Saagan Dali (nie wiemy na co to jest ale pomaga).
Arszan
 Droga powrotna ze szczytu.
Arszan
 Droga powrotna ze szczytu.
Arszan
 Droga powrotna ze szczytu.
Arszan
 Relaks w strumyku
Arszan
 A tu rozbiliśmy nasze M3

 wzor

132 chamar daban

   

     Kolejny przystanek to Sludianka. W przewodniku nie ma zbyt wielu informacji o noclegach, a już dawno nie mieliśmy dostępu do internetu, żeby czegoś poszukać. Na ulicy Lenina pod numerem 155 miała być jakaś baza turystyczna. Może kiedyś była, ale teraz ulica kończy się na numerze 153 i dalej za bardzo nic nie ma. Mamy jeszcze jeden namiar. Schronisko w okolicach Muzeum Mineralogicznego. Dotarliśmy do właściwej ulicy. Biedne domki, brudno i śmieci. Muzeum jest, ale schroniska nie widać. Dzwonimy więc do bramy muzeum. Otworzyła nam starsza pani, a tam jak w oazie. Ogród, drewniane domki, czysto i miło i jest nocleg. Tu zostajemy! Stąd chcemy wejść na Pik Czerskiego. Z przewodnika wynika, że trasę trzeba podzielić na dwa dni. Gospodyni odradza nam to jednak bo zapowiadają deszcze, a poza tym byli tu tacy Polacy, wyszli wcześnie rano i zdążyli wrócić tego samego dnia. Nasi rodacy podołali, a my mielibyśmy nie dać rady? Ruszyliśmy bladym świtem. 18 kilometrów do stacji meteorologicznej, potem jeszcze 3 godziny na szczyt i wracamy. Niestety pogoda nam nie sprzyjała i na szczycie mogliśmy pooglądać jedynie gęstą mgłę. Powrót ze szczytu i początek trasy szły nam jeszcze nieźle. Pod koniec jednak czuliśmy już każdy najdrobniejszy mięsień i marzyliśmy tylko o ciepłej wodzie i spaniu. Wniosek z wycieczki jest taki: trasę da się zrobić w jeden dzień, ale trzeba mieć odrobinę masochisty w sobie. My najwyraźniej mamy. Za to kolejny, deszczowy już dzień, spędzamy bardzo leniwie. Zakopani w śpiwory czytamy, piszemy i oglądamy zdjęcia. Jeszcze tylko musimy podjechać do centrum po bilety do Ułan Ude, ale jakoś tak nie chce nam się wyjść. W końcu nałaziliśmy się wczoraj.  

 

wzor

 

Chamar Daban
 Po drodze na Pik Czerskiego można podziwiać kamieniołomy (tu marmur).
Chamar Daban
 Śniadanko na mostku
Chamar Daban
 Pierwsza część trasy pokonana - kolej na atak na szczyt.
Chamar Daban
 Stacja meteorologiczna w Chamar Daban
Chamar Daban
 Pogoda nie dopisała - mieliśmy mleczne widoki.
Chamar Daban
 Już prawie na szczycie, ale my jeszcze tego nie wiemy bo nic nie było widać.
Chamar Daban
 Pik Czerskiego zdobyty!
Chamar Daban
 Wiewiór syberyjski
Chamar Daban
 Muzeum minerałów w Sludiance
Chamar Daban
 Widok z naszej noclegownii w Sludiance
Chamar Daban
 Dworzec z marmuru (Sludianka)
Chamar Daban
Sludianka - widok na Bajkał
Chamar Daban
 Sludianka - okazała lokomotywa przy dworcu
Chamar Daban
 Apartament 14-to łóżkowy tylko dla nas!
wroc1 wzor dalej1


Showcases

Background Image

Header Color

:

Content Color

:

Our website is protected by DMC Firewall!