czol1050c

10-11 maj 2013 roku (275-276 dzień)

 

    W Pokharze zrobiliśmy sobie w końcu relaks. Przede wszystkim dogodziliśmy sobie kulinarnie. Po trzech tygodniach monotonnego jedzenia poszliśmy na całość. Rybka, ziemniaczki i Everest na dokładkę. No, ale ileż można odpoczywać. Następnego dnia wdrapaliśmy się oczywiście do Stupy Światowego Pokoju, żeby popatrzeć na Pokharę z góry. Stąd powinny być też widoczne ośnieżone szyty, ale najwidoczniej napatrzyliśmy się już na nie wystarczająco i ostatnie zerknięcie nie było nam dane. Pozostał nam już tylko powrót do Katmandu i wylot w siną dal…

wroc1 wzor dalej1

 

 Austriacko-polska kolacja w Pokharze.
Ostatni dzień dał się nam we znaki - czas na rozciąganie.
Nad jeziorem Phewa.
 Można sobie zrobić wycieczkę po jeziorze.
 Jezioro Phewa.
 Bawoły na spacerze.
 Przypomniało się dzieciństwo i gra w kapsle - mimimalna porażka Krzyśka w debiucie.
 Wodospad Devi.
 Na naszych oczach dziewczyna trafiła monetą w sam środek - co za szczęście!
 Widok na dolinę Pokhary.
 Stupa Światowego Pokoju.
 Stupa Światowego Pokoju.
 Jezioro Phewa ze wzgórza.
 Czas na chlebowo-serowo-pomidorowo-cebulową przekąskę.
 Czorten przy Międzynarodowym Muzeum Gór.
 Pamiątkowe zdjęcie z Sherpami.
 W muzeum.
 Widzieliśmy Yeti!
 Międzynarodowe Muzeum Gór.

 

wroc1 wzor dalej1

 



Showcases

Background Image

Header Color

:

Content Color

:

Our website is protected by DMC Firewall!