- Szczegóły
-
Kategoria: Refluksy
-
Odsłony: 4245
Rok po powrocie
Sama nie mogę uwierzyć w te słowa. Rok? Jak to rok? To rok może minąć tak szybko? Podróż rozciągnęła czas. Niecałe trzy lata, a my czuliśmy jakby to było co najmniej dwa razy tyle. Chwile po brzegi wypełnione wrażeniami, zintensyfikowane przeżywanie i doświadczanie, ciągle nowe obrazy, ludzie, dźwięki i smaki. A wszystko to okraszone swobodą, brakiem terminów i pośpiechu…Rok temu obudziliśmy się we własnym łóżku i jednocześnie powiedzieliśmy: „kurwa, i co teraz?”.
Rok kończy żałobę po podróży. To z pozoru nieadekwatne słowo, które ociera się nawet o nadużycie, dobrze oddaje opłakanie poczucia straty po utraconym stylu życia i czas potrzebny na zaadaptowanie się do innej rzeczywistości. No właśnie, innej. Koniec podróży to nie powrót do rzeczywistości, ale ustabilizowanie krajobrazów wokół. Bo świat jak najbardziej jest rzeczywisty, tylko w podróży nieustannie adaptujesz się do nowego, a mieszkając na miejscu robisz to raz na jakiś czas i masz z głowy.
Zauważamy, że oboje przeżywamy to inaczej, w innym momencie nadchodzą różne stany. Mnie zajęło rok umieszczenie podróży w sferze wspomnień. Krzysiek na pozór umieścił ją tam dość szybko, a okazało się, że właśnie teraz zaczyna do niej wracać, on żałobę przeżywa na raty. Ja przez ostatnie pół roku miałam permanentne slajdowisko. Siedząc w pracy równolegle do właśnie wykonywanej czynności widziałam zdjęcia z podróży. W przypadkowej kolejności i niepowiązane z żadną konkretną emocją. Ot, pracuję, a z tyłu głowy leci mi film. To już minęło, chociaż polubiłam to równoległe życie, które toczyło się we mnie. Widocznie to był jeden z etapów zintegrowania wspomnień z obecnym życiem. Krzyśkowi wspomnienia wracają teraz.
Jakie ono teraz jest, to obecne życie? Moja marudna część powie, że rutynowe, że niewiele się dzieje. Po którejś takiej myśli powiedziałam sobie jednak: „Dziewczyno, byłaś w podróży dookoła świata, zrobiłaś coś wielkiego, na co wciąż niewiele osób się decyduje. Jeżeli zrobiłaś to, to zrobisz wszystko inne co wymyśli twoja niespokojna głowa”. Pomogło. Teraz mogę powiedzieć, że wydarzyło się wiele. To często zmiany zauważalne i ważne tylko dla nas, a opowiadanie o nich byłoby psychicznym ekshibicjonizmem. Na pewno jednak prawie trzy lata chłonięcia rzeczywistości wszystkimi zmysłami sprawiły, że chce mi się uczyć. Brzmi to co najmniej dziwnie biorąc pod uwagę, że większość z nas z ulgą przyjęła zakończenie edukacji. Dla mnie jednak ten proces nigdy się nie zakończył, przeszedł jedynie z poziomu pantofelka na bardziej praktyczne dziedziny. Teraz robię to jeszcze bardziej świadomie i w końcu uczę się tego czego chcę, a nie zapełniam głowę tym co spokojnie mogę nosić w smartfonie.
W międzyczasie udało nam się także znaleźć zadowalające nas odpowiedzi na trzy pytania, które padały najczęściej po naszym powrocie, a jednak wciąż nas zaskakiwały. Teraz już nikt nas o to nie pyta, ale ci których to ciekawiło zasługują na lepsze odpowiedzi niż te, które otrzymali.
Pytanie nr 1: Ile to kosztuje?
Odpowiedź na nie jest trzystopniowa. Jeżeli nie masz zamiaru wybrać się w taką podróż to kosztuje dokładnie 0 złotych, które stanowią równowartość 0 dolarów czy 0 euro (na pozostałe waluty nie będę przeliczać). Jeżeli jednak gdzieś ci świta taki pomysł, ale jeszcze nie wiesz czy go zrealizujesz to mamy dla ciebie dobrą wiadomość - mniej niż w Warszawie wydajemy na mieszkanie, rachunki, ZUS, jedzenie i podstawowe rozrywki. Natomiast jeżeli myślisz o tym realnie to chętnie podzielimy się naszymi doświadczeniami. My też szukaliśmy takich informacji przed wyjazdem i wiedza o tym ile ktoś wydał bardzo pomaga w zebraniu własnych funduszy i utwierdzeniu się w przekonaniu, że wystarczy.
Pytanie nr 2: Jak wytrzymaliście ze sobą tyle czasu? (ewentualnie wersja dla Krzyśka: jak wytrzymałeś tyle czasu z jedną babą?)
No cóż, sęk w tym, że nie wytrzymaliśmy i nie zamierzamy wytrzymywać. Wytrzymać to można pozycję narciarza robiąc kupę w brudnym kiblu. Związek i miłość się robi. Jeżeli twój związek to wytrzymywanie to wróć do poprzedniego zdania i zastanów się czy o to ci naprawdę chodzi.
Pytanie nr 3: Czy zdarzyło się coś niebezpiecznego?
To nasze ulubione pytanie. Tak naprawdę czekamy na nie z niecierpliwością. Dlaczego? Bo możemy przygwiazdorzyć i opowiedzieć o naszych bohaterskich wyczynach. Opowieść niestety szybko się kończy bo niebezpiecznych sytuacji było aż dwie (dla tych którzy jeszcze nie wiedzą, a są ciekawi to jedna wydarzyła się w Chinach ("Nad przepaścią"), a druga w Wenezueli ("Ręce do góry"). Tylko co Ty z tego masz? Jeżeli kolejny argument potwierdzający, że świat jest zły i niebezpieczny, to nie chcemy dokładać kolejnej cegiełki do tego przekonania, bo to bzdura. Tak, wydarzenia z Wenezueli położyły się trochę cieniem na naszej dalszej podróży przez Amerykę Środkową, ale i tak uważamy, że świat jest bezpieczny i dalej mamy ochotę go zwiedzać.
Wracając do uczenia się - kiedyś spodziewałam się efektu oświecenia. Wyjadę, wrócę i będę wiedzieć. Całe szczęście tak się nie stało i mogę ciągle się dowiadywać, ciągle szukać fajnych sposobów na życie. Zdradzę Wam sekret. Chodzi o doświadczanie jak najwięcej i jak najróżnorodniej. Wykradanie rutynie całych godzin i dni, przeżywanie ile się da. To jest niby coś co się wie, ale ilu z Was to robi?. My dojrzeliśmy do tego na nowo. Po pierwszym chaotycznym roku znów organizujemy sobie rzeczywistość tak by to ona była dla nas, a nie my dla niej i coraz lepiej nam to wychodzi…