- Szczegóły
-
Kategoria: 28. Gwatemala
-
Odsłony: 3932
2-3 marzec 2015 roku (935-936 dzień)
... czyli ruiny, cwaniaczki i polska plebania
O ile pierwsza przejażdżka autobusem całkiem sprawnie nam poszła dojazd do Flores, skąd chcemy się udać do majańskich ruin Tikal, już nam się wlecze. Do tego trafiamy na cwaniaków. Dowożą wszystkich o niecały kilometr od celu i każą zmieniać autobus. Pytamy po co skoro za 2 minuty będą na miejscu. Główny cwaniaczek udaje, że ma chore gardło i nie może głośno mówić. Charczy coś obrzydliwie i to ma chyba wzruszyć turystów i powstrzymać przed zadawaniem pytań. Nas nie urzekła jego historia i burzymy się, że marnują nasz czas. Głupio robimy, że kłócimy się po hiszpańsku, bo okazuje się, że w tej akurat grupie ludzie po hiszpańsku nie mówią. Cwaniaczek po hiszpańsku nas obraża, a następnie przerzuca się na angielski i płaczliwym charczeniem skarży się jacy to z nas źli ludzie, a on taki biedny i chory. Po jakiemu by nie mówił jesteśmy jedynymi, którym to przeszkadza. Reszta posłusznie przerzuca bagaże, biegnie do bankomatu z asystą cwaniaczka, bo udzielił właśnie porady, że na wyspie bankomatu może nie być i jak gdyby nigdy nic wsiada do drugiego autobusu. I to jest jedna z tych rzeczy, której nie nauczyliśmy się w podróży. Nie wiem czy to turystyczne zen, wyższy poziom olewki czy też zupełne niezorientowanie, ale my jakoś nie potrafimy być obojętni gdy ktoś nas naciąga, oszukuje i robi z nas głupków. A czasami chcielibyśmy tak umieć. Nawet nie drgnąć w reakcji. Zlekceważyć, wzruszyć ramionami i zachować spokój. To pewnie trochę wina motorów, które skutecznie chroniły nas przed wieloma takimi sytuacjami. Może w następnej podróży się nauczymy.
W końcu dowożą nas na wyspę, a że ma ona jakiś kilometr średnicy wyskakujemy na pierwszym przystanku, żeby uniknąć dalszego ciągania i naciągania. Wieczorkiem wyskakujemy na ląd na zakupy spotykając popijającego piwko kierowcę, który rzekomo miał jechać z powrotem do Lanquin i dlatego zmiana autobusów była konieczna.
A w sklepie przy awokado głośno zastanawiamy się czy to na sztuki czy na libry a tu po polsku ktoś nam z boku podpowiada, że na libry. Okazało się, że to ksiądz Wiesław, proboszcz tutejszej parafii. Zaprasza nas na następny dzień na kawkę. Przed kawką trzeba jednak zwiedzić to po co głównie w te okolice przyjechaliśmy, czyli Tikal.
Tikal to faktycznie imponujące ruiny. Ogromny teren, mnóstwo świątyń. Z reguły jednak podoba się bardziej to co widzimy jako pierwsze i co do czego nie mamy żadnych oczekiwań (no chyba , że mówimy o piosenkach „No jakże może podobać mi się piosenka, którą pierwszy raz słyszę”, prawda?). Oczywiście to dotyczy tylko samopoczucia, a nie tego jakie te ruiny faktycznie są. Gdybyśmy Tikal zobaczyli jako pierwsze prawdopodobnie mniejsze wrażenie zrobiłoby na nas Copan.
No to lecimy na proszoną kawkę. Kupujemy słodkie bułeczki i ruszamy na plebanię. Fajnie się gada, a potem jeszcze ksiądz oferuje nam podwózkę na bazarek. Gadało się może i po polsku, ale po kilku latach w Gwatemali ksiądz Wiesław prowadzi już zdecydowanie po latynosku.
Flores i Tikal to znowu krótki przystanek. Wieczorem zaliczamy jeszcze trochę gwatemalskich smakołyków i z rana ruszamy do Czarnej D… Wróć! … do Niebieskiej Dziury.
Oswajamy się z podróżowaniem turystycznym szlakiem. |
Flores - stare miasto usytuowane jest na wyspie nad jeziorem Peten Itza. |
Zachód słońca to punkt obowiązkowy. W czasach prekolumbijskich na wyspie znajdowało się miasto Majów - Nojpetén. |
Szykujemy się na poranny spacer po Tikál. |
Wybraliśmy opcję wczesnoporanną bo nie zamierzaliśmy płacić podwójnie za oglądanie wschodu słońca. |
Krokodyle śmieci nie jedzą! |
Tikál to jedno z najważniejszych miast Majów. |
Awokado czy papugi? |
Nasz przewodnik to prawdziwy szołmen - tu drażnił się z tarantulą. |
Wśród parawanów fikusa. |
Ukryte w dżungli ruiny zostały odkryte dopiero pod koniec XVII wieku. A w niewyjaśnionych okolicznościach Tikál zostało opuszczone w IX wieku. |
W 1979 roku Tikál zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. |
Przechadzając się po piramidzie schodkowej. |
Tikál |
Ruchomy orzeszek ziemny. |
W cztery oczy z robalem. |
Las deszczowy ukrywa kilka świątyń. |
Wykopaliska archeologiczne rozpoczęto już XIX wieku. Badania pozwoliły na odkrycie sześciu wysokich piramid schodkowych z wzniesionymi na nich świątyniami i innych grup budowli połączonych ze sobą drogami procesyjnymi. |
Świątynia Wielkiego Jaguara - 46 metrów. |
Ogromna maska w Świątyni 33. |
Oderwaliśmy się od grupy coby pozwiedzać po swojemu. |
Tikál |
Wielki Plac |
Tikál |
Ostronosy zadzierają kity. |
Tikál |
Odważna turystka z Bolandy! |
Wspinaczka na Templo de las Mascaras (II). |
Ze świątynią Wielkiego Jaguara w tle. |
Tikál |
Acropolis Norte |
Tikál |
Ukryta wśród lasu tropikalnego Świątynia V. |
Świątynia V |
Tikál |
Mundo Perdido i Świątynia Wielkiego Kapłana. |
Gdzieniegdzie wystają świątynie. |
Widok ze Świątyni Dwugłowego Węża (IV). To najwyższa budowla w Tikal - 65 metrów. |
To pierwszy raz kiedy widzieliśmy czepiaki. Małpy te charakteryzują się smukłą sylwetką przystosowaną do szybkiego przemieszczania się pomiędzy konarami drzew. Wykorzystują również długi, chwytny ogon do przytrzymywania się gałęzi. |
Bułki jeszcze gorące, prosto z piekarni, więc ruszamy na plebanię. |
U księdza Wiesława w gościnie! Pozdrawiamy serdecznie! |
Z wizytą w Santa Elena. |
Wszędzie pięknie wyglądające torty. Niestety smak pozostawia sporo do życzenia. |
Nad jeziorem Peten Itza. |
Nad jeziorem Peten Itza. |
Nad jeziorem Peten Itza. |
Droga na wyspę Flores. |
Most łączący Flores z Santa Elena. |
Garść praktyczna: > Tikál - wejście na wschód słońca 300 QZL, później 150 QZL, przewodnik i transport 100 QZL; > Hotel Aurora - pokój 2os./łazienka/wifi/TV - 125 QZL. |