czol1050c

26 grudzień 2014 roku - 2 styczeń 2015 roku (870-877 dzień) Morrocoy

... czyli na Wyspach Silikonowych

Morrocoy

W końcu są! Plaże z marzeń, drinki z palemkami, turkusowa woda i zawartość silikonu w ciałach przewyższająca wszelkie normy. Jednym słowem dotarliśmy na Karaiby, a ściślej do Parku Narodowego Morrocoy. Czas na plażowanie nienajlepszy bo Wenezuelczycy przerwę świąteczno-noworoczną spędzają na opalaniu i pluskaniu się w wodzie. Zagęszczenie na piasku więc spore. Dobrą stroną tę całej sytuacji jest łatwość znalezienia towarzyszy do podziału kosztów łódki. Tutaj bowiem nie plażuje się na brzegu. W Morrocoy pływa się na małe wysepki.

Już po dwóch dniach mamy wrażenie, że na niektóre wyspy jeżdżą bogatsi, a na inne biedniejsi. Po czym to poznać? Na wyspach, gdzie dojazd jest droższy można kupić langusty i co druga dziewczyna zadbała o swoje bezpieczeństwo w wodzie montując silikonowe boje wyporowe. Wszystko to nie budziłoby jeszcze wielkiego zdziwienia, ale po raz pierwszy na żywo widzimy implanty w pośladkach. Otaczający implanty tłuszczyk i cellulit zdaje się zupełnie dziewczynom nie przeszkadzać. Mamy wrażenie, że to oznaka statusu społecznego. Stać mnie, więc robię. A może raczej stać moich rodziców. Silikonowy biust i tyłek to podobno bardzo popularny prezent na osiemnastkę. Przez pierwsze godziny nie możemy się nadziwić i bez przerwy komentujemy: patrz, a ta jakie ma, nieee, ale tamta to grubo przesadziła… Później emocje opadają. Dokumentacja fotograficzna znikoma, bo i pokłady bezczelności u nas nikłe.

Na innych wyspach dziewczyny trochę mniej plastikowe i nie ma langust. Wszędzie natomiast prawie za wszystko można zapłacić kartą. Podstawowym wyposażeniem sprzedawcy jest bowiem styropianowa chłodziarka i terminal płatniczy.

Jednego ranka jakoś nie możemy się wybrać na plażę. A to nasi łódkowi towarzysze z hotelu nie zjedli jeszcze śniadania, a to my po coś do sklepu jeszcze skoczyliśmy, a czas mija. I całe szczęście. Tuż przed ostatecznym wyjściem zaglądamy jeszcze do naszego pokoju a tam ściana w ogniu. Ja próbuję gasić chustą (chyba nieskutecznie bo chusta przetrwała), Krzysiek przy braku gaśnicy metodą tradycyjną, czyli wodą. Już w chwili lania wiedział, że głupio robi, ale cóż w takich sytuacjach często się najpierw działa, a potem zastanawia czy słusznie. Głupio, bo zapaliła się instalacja elektryczna i wszystko mogło się skończyć nieciekawie. Okazało się, że przez nieszczelny dach woda skapywała i zatrzymywała się w osłonce, w której siedziały kable. Aż w końcu zapalił się kontakt i buchnęły półmetrowe płomienie. Gdybyśmy wyszli wcześniej prawdopodobnie spaliłby się cały drewniany hotel, a na pewno nasz pokój, a my zostalibyśmy w kostiumach kąpielowych i z paroma boliwarami w kieszeni.

Za to w Sylwestra bez fajerwerków. Kilka nieśmiałych petard. Właściciel hotelu zebrał jednak wszystkich do kupy, narobił alkoholowego koktajlu i zabawa się rozkręciła. O północy skrzyknął wszystkich na plażę i Nowy Rok powitaliśmy pluskając się w Morzu Karaibskim.

wroc1 wzor dalej1
Morrocoy
 Za często nie wyciągamy aparatu na wenezuelskich drogach, ale w tych okolicznościach przyrody to byłby grzech.
Morrocoy
 Reklama dźwignią handlu i do tego kusi, a najbardziej pani po lewej.
Morrocoy
 Przycumowaliśmy do Chichiriviche
Morrocoy
 Gotowy do zalania!
Morrocoy
 Park Narodowy Morrocoy obejmuje kilka wysp. Zaczynamy od plaży Sombrero.
Morrocoy
 To wersja dla bogatszych. Były langusty, muza z motorówek i wszędzie silikon.
Morrocoy
 Cayo Sombrero
Morrocoy
 Jak to na Karaibach bywa brak stałego prądu nie jest przeszkodą, żeby łupała muzyka z każdej strony. Najlepsze głośniki mieli Ci na wypasionych motorówkach.
Morrocoy
 Były sporty plażowe, a ci którzy nie mieli boi wyporowych używali klasycznych materacy.
Morrocoy
 Cayo Sombrero
Morrocoy
 Sadzawka gdzieś za krzakami na wyspie.
Morrocoy
Na Cayo Sombrero można  również rozbić namiot i za drobną opłatą zamieszkać na rajskiej wyspie.
Morrocoy
 Trochę się krępowaliśmy, bo nikt nie latał o dziwo z aparatem po plaży.
Morrocoy
 Na zdjęciu nałogowiec. Herbatka odstawiona na bok bo w Wenezueli w każdym zakątku króluje kawa z prawdziwego ekspresu ciśnieniowego.
Morrocoy
 Kolejny dzień, czyli szukamy chętnych do podziału kosztów za transport.
Morrocoy
 Pożywny koktajl
112
 Cayo Sal
Morrocoy
 Park Narodowy Morrocoy
Morrocoy
 Winogronopodobne
Morrocoy
 Cayo Sal ma również cichsze zakątki.
Morrocoy
 Woda jest ciepła i krystalicznie czysta.
Morrocoy
 Cayo Sal
Morrocoy
 Cayo Sal
Morrocoy
 Cayo Sal stało się naszą ulubioną plażą. Trochę z musu bo przewoźnicy kręcili nosem, gdy chcieliśmy dostać się gdzieś dalej.
Morrocoy
 Mimo okresu świąteczno-noworocznego nawet na najbardziej zatłoczonch plażach można było znaleźć kącik dla siebie.
Morrocoy
 Cayo Sal
Morrocoy
 Cayo Sal
Morrocoy
 W restauracjach kulturra - broń zostaw w domu!
Morrocoy
 Idealne stroje na Wyspy Silikonowe.
Morrocoy
 Udało nam się również wybrać na rejs po okolicach.
Morrocoy
 Wrak zatopiony w zatoce.
Morrocoy
 Zebranie na wraku
Morrocoy
 Park Narodowy Morrocoy
Morrocoy
 Wpłynęliśmy też do jednej z jaskiń.
Morrocoy
 Kraina chodzących drzew.
Morrocoy
 Spacer po zakamarkach.
Morrocoy
 Świadectwa bytności dawnych mieszkańców.
Morrocoy
 Trzeba poczekać aż dorośnie.
Morrocoy
 Jaskinia la Santísima Virgen.
Morrocoy
 Przypływa się tu z intencją.
Morrocoy
 Plaża Varadero była chyba najładniejsza, jednak zdecydowanie brakowało cienia.
Morrocoy
 Tańce wygibańce w rytmach afrykańskich.
Morrocoy
 Gdzieś tam po drugiej stronie wody jest nasz hotelik.
Morrocoy
 Park Narodowy Morrocoy
Morrocoy
 Demontaż spalonego gniazdka. Pięć minut później już byśmy nie uratowali chałupki.
Morrocoy
 Plażowe przysmaki - ceviche z różnymi morskimi stworami.
Morrocoy
 A tak wygląda plaża w Chichiriviche.
Morrocoy
 Kolejny dzień czytelniczy na Cayo Sal
Morrocoy
 W Wenezueli wszystko jest zamknięte, ogrodzone zasiekami, drutem kolczastym albo pod prądem. Widok z naszego hoteliku na plaże w Chichiriviche.
Morrocoy
 Kolorowe wenezuelskie rejestracje.
Morrocoy
Pijemy rum na tarasie. Przy okazji przyglądaliśmy się jak montują mały basen. W takim tempie to jeszcze z rok im się zejdzie...
 

Garść praktyczna:

> dostęp do transportu w Chichiriviche i Tucacas - z każdej miejscowości łódki pływają na inne wyspy;

> łódki dla 8 osób - cena od 800 BsF (najbliższe plaże) do 5000 BsF (paseo largo);

> w Chichirviche sporo prywatnych kwater - mieszkaliśmy przy plaży w pokoju 2os. z łazienką - 1200 BsF.

 

wroc1 wzor dalej1


Showcases

Background Image

Header Color

:

Content Color

:

DMC Firewall is a Joomla Security extension!