- Szczegóły
-
Kategoria: 14. Argentyna
-
Odsłony: 4659
13-16 styczeń 2014 roku (523-526 dzień)
Cafayate ... czyli wkraczamy na Ruta 40
Ta część Argentyny trochę nas zaskoczyła. Nie spodziewaliśmy się takich fajnych krajobrazów. Góry, kaktusy, nawet kondor przeleciał nad naszymi głowami. Cachi jako miejsce noclegowe też okazało się całkiem przyjemne.
W końcu jednak trzeba przejechać się jakąś słynną drogą. Ruta 40 podobno słynną jest. W tej części bez asfaltu, z pięknymi widokami i dziwnymi wgłębieniami w poprzek drogi jakby po wyschniętej rzece. Szybko przekonaliśmy się jak to z tymi wyschniętymi rzekami jest. Gdy tylko zaczyna padać woda z gór spływa do doliny wartkim strumieniem i przepływa sobie miedzy innymi przez drogę. Kilkanaście kilometrów przed naszym celem zaczęło padać i grzmieć, więc schowaliśmy się pod dachem u starszego pana. Gdy burza przeszła ruszyliśmy dalej. Nie ujechaliśmy nawet kilku kilometrów kiedy powstrzymał nas żywioł. W poprzek drogi płynęła metrowej głębokości rzeka z silnym prądem jaki to górskie rzeki miewają. Tu nawet wypasione enduro z Dakaru miałoby problem, a co dopiero nasze Maluchy. Zawróciliśmy i rozbiliśmy namiot na patio u dziadka.
Nazajutrz okazało się, że rwąca rzeka była ostatnią przeszkodą do naszego docelowego miejsca. W ramach odpoczynku od żywiołów zrobiliśmy sobie dzień leniucha w Cafayate.
Wkraczamy w Valles Calchaquíes. Ten teren słynie z pięknych krajobrazów i różnobarwnych gór. |
Na początku było zielono i kaktusowo |
Cuesta del Obispo |
Cuesta del Obispo |
Cuesta del Obispo |
Coraz wyżej |
Czas na przekąskę w wyjątkowych okolicznościach |
Cuesta del Obispo - najwyższy punkt na tej andyjskiej trasie to 3348 m n.p.m. |
A później zrobiło się płasko. Byliśmy na wysokości chmur, które zostały sobie po drugiej stronie gór. |
Park Narodowy Los Cardones |
Pozostały tu świetnie zachowane ślady drogi Inków - Recta del Tin Tin |
Woda z otaczających to miejsce gór zasila las kaktusowy (3000 m n.p.m.) |
Rosną tu prawdziwe giganty |
Dla Mietka - "Trąba do góry" |
Czasem kwiat wyrośnie na kaktusie |
Czasem kaktus wyrośnie na dłoni |
Nagle się zażółciło - Amarillo en el Valle |
Ktoś odkroił kawał terenu - Nevado de Cachi. Te wyższe góry mają ponad pięć tysięcy metrów. |
Tym razem nie wiało aż tak bardzo |
Placki - te z serem na zdjęciu nie figurują bo zniknęły w naszych brzuchach |
Dotarliśmy do Cachi. Ta przyjemna mieścina położona jest na wysokości 2531 m n.p.m. |
Cachi |
Przy Muzuem Archeologicznym Pío Pablo Díaz |
Kościół San Jose de Cachi pochodzi z XVI wieku |
Cachi |
Cachi |
To wciąż prowincja Salta |
Włosy coraz dłuższe więc czas idealny na użycie święcącej spinki. |
Kemping w Cachi |
Uszate stwory |
Ruszamy dalej - wkraczamy na Ruta 40 |
Przez cały dzień towarzyszyła nam rzeka - na początku jechaliśmy wzdłuż niej. |
Ktoś zaparkował w widocznym miejscu |
Spiżarnie pełne pokarmu? |
Ruta 40 |
Z wizytą w Molinos |
Co by tu zmajstrować? |
Zasłużony dla regionu polityk Indalecio Gómez |
Czas na wypieki |
Molinos |
Molinos |
Molinos |
Hacienda de Isasmendi |
Były białe kaktusowe kwiaty, są i czerwone. |
Consagrada a San Pedro de Nolasco |
Zdziwiona? |
Na przystanku konnym |
Jedziemy do Cafayate |
Kolejne skały przed nami... |
... i zagrody dla zwierzaków. |
Pojawiły się też winnice |
Ciężkie chmury na horyzoncie |
Wjeżdżamy do Quebrada de las Flechas |
Skały się nam kłaniały |
Quebrada de las Flechas i malownicza droga wśród formacji skalnych |
To dopiero początkowe kilometry drogi nr 40 (albo raczej końcowe). |
Ruta 40 biegnie przez całą Argentynę aż do Boliwi i mierzy ponad 5200 km |
Stretching na moście |
W drodze do Cafayate |
Wyschnięte koryto rzeki |
Opuszczona stacja benzynowa |
Czekając aż przejdzie burza. Nasi gospodarze wyglądali nieco podejrzanie. |
Powoli burza oddalała się od naszych maszynek |
Jak to w Andach, bo ulewnym deszczu pojawia się sporo nowych rzek. Noc spędziliśmy w namiocie ale za to pod daszkiem. |
Przy noclegowni |
Po gospodarstwie kręciło się kilka szczeniaków |
Dziś to już małe kałuże, ale wczoraj skutecznie zatrzymały nas rwące potoki. |
Okolice Cafayate |
W pobliżu znajduje się mnóstwo winnic - Ruta del vino de Salta. |
Na rynku w Cafayate |
Ponieważ na każdym urlopie grzeszy się więcej, więc kusiło nas żeby tu zajrzeć. |
Cafayate |
W ogródku |
Cafayate |
A na obiad kawała mięcha, czyli bife de chorizo. Rewelacja! |
Czas na sjestę |
Mieszkaniec Cafayate na wieczornym spacerze |
Ruta del vino de Salta |
Na wycieczce po okolicach Cafayate - Quebrada de las Conchas |
Niektóre skały zostały specjalnie nazwane - las Ventanas |
Trochę ćwiczeń |
Quebrada de las Conchas |
Obelisco |
Quebrada de las Conchas |
Korytarz |
El Anfiteatro |
Sesja w Anfiteatro |
Sesji ciąg dalszy |
Garganta (gardła) del Diablo |
Quebrada de las Conchas |
Quebrada de las Conchas - widok z Tres Cruces |
Quebrada de las Conchas |
Argentyńska kaszanka na kolację. Smakuje prawie jak polska, ale do tej stoczkowej od Renaty i Andrzeja dużo jej jednak brakuje! |