- Szczegóły
-
Kategoria: 5. Indie
-
Odsłony: 5225
11-20 marzec 2013 roku (215-224 dzień)
|
Drogę z Amritsar pokonaliśmy na trzy razy. Pierwszy przystanek w Suratgarh, gdzie ciężarówki mówią „dobranoc” i pijany kolega właściciela hotelu proponuje nam darmowy nocny rajd do apteki. Krzyśka zmogło przeziębienie, ale nie na tyle by dać się namówić na takie atrakcje. Kolejny nocleg już w bardziej turystycznym Bikanerze. Nie ma tu zbyt wiele do obejrzenia, więc wybraliśmy się do Deshnoke i świątyni Karni Mata słynnej ze świętych szczurów. To było chyba najszybsze zwiedzanie w naszym wykonaniu. Mając w pamięci czystą i wypucowaną Złotą Świątynię wyjątkowo obrzydliwie stąpało się po lepiącej się od szczurzych bobków i jedzenia posadzce. Szczury to szczury, a brud to brud i jakoś trudno nam w tych poobgryzanych i schorowanych gryzoniach dopatrzeć się świętości. Strzelamy więc parę fotek szczurków przy mleczku i wracamy do Bikaner.
W końcu docieramy do Jaisalmer zwanego też Złotym Miastem. Jaisalmer to przede wszystkim fort zamieszkały do dziś. Oczywiście dzisiejsi „mieszkańcy” to przede wszystkim właściciele hoteli, restauracji i wszelkiej maści kramów. Jest bardzo turystycznie, ale i miło. Wąskie wybrukowane uliczki, rzeźbione balkony, knajpki z widokami i świątynie.
Zdecydowaliśmy się też na safari na wielbłądach mimo, że osoby, które zapytaliśmy o wrażenia nie były jakoś specjalnie zachwycone. Stwierdziliśmy jednak, że przyda nam się trochę natury i przynajmniej noc na pustyni może być fajna. Tego ostatniego złudzenia pozbawili nas Kamila, Jacek i Tomek (pozdrawiamy!), których poznaliśmy w knajpce, opowiadając nam o całonocnym szumie wiatraków. Jechaliśmy już naprawdę bez żadnych oczekiwań, a tu miła niespodzianka. Krajobrazy – jak to na pustyni dość monotonne, ale nie aż tak jak sobie wyobraziliśmy. Nasz przewodnik gotował pyszne jedzenie, co było miłą odmianą od trocin z keczupem podawanych na mieście. Do tego na nocleg wywiózł nas w naprawdę odludne miejsce, bez wiatraków, za to z całkiem przyjemnymi diunami. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie obrażenia, których doznała, od wielbłądziego marszu oczywiście, Krzyśkowa d…
Wychodzi na to, że niby to samo safari, a wygląda zupełnie inaczej w zależności od organizatora. My chyba możemy polecić to organizowane przez hotel Roop Mahal. Sam hotel też jest przyjemny o czym niech świadczy to, że na kilka dni zagrzebaliśmy się w naszym pokoju z książkami, komputerem i wi-fi.
Tradycyjnie po około dwóch godzinach porannej jazdy zatrzymaliśmy się na śniadanko. |
Elektrownie w Bathinda. |
Ostatnie tak zielone krajobrazy, bo wjeżdżamy w teren pustynny. |
Uroczy widok o poranku z hotelu w Suratgarh. |
Młoda para przy świątyni Karni Mata w Deshnoke. |
Mieszkańcy świątyni przy "mlekopoju". |
Można tym milusińskim nawet kupić coś na przekąskę. |
Szczęście przynosi ponoć zobaczenie białej myszki - szkoda, że rudy szczurek się nie liczy! |
Znieczulanie się na hotelowym dachu po świątynnych widokach. |
Chyba nikt nie ma wątpliwości, że to byk. |
Ulice Bikaneru. |
W drodze do Jaisalmer. |
To tu spędziliśmy większość czasu podczas naszej wizyty w Złotym Mieście. |
Widok na fort z hotelowej restauracji. |
Fort |
Fort |
Fort tętni życiem |
Fort |
Czekając na zachód słońca. |
Fort |
Zachód słońca przez okienko. |
Zachód słońca |
Przy świątyni w forcie. |
Jaisalmer nocą. |
Powróciły tradycyjne śniadanka w łóżeczku. |
Fort |
... wszystko w jednym! |
Na spacerze dookoła fortu. |
Ruszamy na pustynię Thar. |
Safari |
Jeden z naszych pojazdów. |
Przerwa na lunch, czyli pięć godzin spędzonych w cieniu. |
Drzemka |
Okoliczne wydmy. |
Po drzemce. |
Niektórzy spali w najlepsze. |
W cieniu. |
Zaparkowany - można wsiadać. |
Safari |
Wydmy nie są tak okazałe jak te w Mongolii ale też można pohasać. |
Daleko jeszcze? |
Dotarliśmy na miejsce noclegu. |
Gdzie by się tu rozłożyć? |
Obóz rozbity - czas na kolację! |
Orzeł towarzyszył nam podczas wszystkich posiłków na wydmach. |
Safari |
Safari |
Safari |
Safari |
Rozciąganie po ciężkim dniu. |
Jak na dzikim zachodzie. |
Żuczki zostawiły wokół naszego legowiska miliony śladów, po czym schowały się pod naszą kołderkę. |
Żartom nie było końca. |
Powrót do Złotego Miasta. |
Wizyta nad jeziorem Gadi. |
Nad jeziorem Gadi. |
Nad jeziorem Gadi. |
Jedna z Haveli. |
Gdzieś w zakamarkach fortu. |
Panienka z okienka. |
Na pożegnalnej kolacji w Little Tibet Restaurant. |