czol1050c

20-25 grudzień 2014 roku (864-869 dzień)

... czyli w uścisku anakondy

Los Llanos

Mamy niedosyt zwierzaków, wybieramy się więc na wenezuelską sawannę. W Peru trzeba było z latarką w ręku wypatrywać święcących oczu kajmanów i tymi święcącymi oczami w zasadzie się zadowolić, a tu kilkanaście metrów od domu pasło się ich kilkadziesiąt. Potem przyszły jeszcze kapibary, a w międzyczasie przylatywały przeróżne ptaki. W ramach wycieczki zaliczyliśmy też rejs chybotliwą łódką, pogoń za mrówkojadem i konną przejażdżkę. Trzeba przyznać, że poświęcenie naszych przewodników było godne podziwu. Nagle gdzieś przy brzegu wypatrzyli anakondę. Wskoczyli do wody i złapali biednego gada. Gad wyciąganiu aż taki chętny nie był, więc capnął przewodniczkę w rękę. W tym wszystkim samo ugryzienie nie był najgorsze. Kapiąca do wody krew momentalnie zanęciła piranie. Tutejsze podobno bardzo chętnie i szybko obgryzają smakowite mięsko. Objedzenie krowy zajmuje im pół godziny. Nie było wyjścia, przewodniczkę trzeba było ratować. Anakondę wrzucili więc do łódki, wszyscy z wody do tej samej łódki wsiedli a na pobliskiej łasze piachu każdy mógł sobie strzelić pamiątkową fotkę z anakondą wokół szyi. Hmm, fajnie jest zobaczyć anakondę z bliska, ale czy trzeba aż tak męczyć i stresować zwierzaka?

Trochę mniej inwazyjne było zaganianie mrówkojada. Obyło się bez ran, ale mrówkojad okazał się sprytniejszy niż anakonda i zamiast wybiec na drogę, gdzie w pogotowiu czekały aparaty pobiegł w krzaki i tyle go było widać.

Jadąc na sawannę, gdzie ludzi podobno brak, za to zwierząt jest bez liku, spodziewaliśmy się błogiego spokoju i ciszy. Tymczasem pół nocy brzęczał nam generator, a bladym świtem przyjmująca nas rodzinka wydzierała się w niebogłosy. Wróciliśmy wymęczeni i z ulgą spędziliśmy znacznie cichsze święta w mieście. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie przykry incydent pierwszego wieczoru. Jednemu chłopakowi zniknęło z domku 800 dolarów. W Wenezueli nie wypłaca się pieniędzy z bankomatu, tylko wymienia się dolary po czarnorynkowym kursie, stąd taka kwota przy świeżo przybyłym do Wenezueli turyście to nic dziwnego. Dziwne natomiast było to, że na pustkowiu, gdzie krąg podejrzanych ogranicza się do turystów i przewodników (wszyscy jedli w tym czasie kolację), rodzinki, która kolację w tym czasie przygotowywała i podawała, i dwóch pracowników, którzy nie wiadomo co w tym czasie robili, nie można było zrobić nic żeby te pieniądze znaleźć. Policji zawiadomić nie można, bo jak dowiedzą się, że tu jesteśmy to sami nas w drodze powrotnej okradną. Obudzony właściciel na nasze wyraźne żądanie niby sprawdził pracowników ograniczając się jednak do kieszeni i torby z ciuchami. Przewodnicy jak usłyszeli, że chłopak ma ubezpieczenie uznali sprawę za załatwioną. Tylko dwójka polskich detektywów do końca nie dawała za wygraną i niestety za późno wydedukowała, że był jeszcze jeden podejrzany. Na kolację trochę później przyszedł kierowca. Całą drogę gburowaty i nieuprzejmy nagle dosiadł do stołu jakiś szczęśliwy. W drodze powrotnej nie jadł obiadu bo musiał pieniądze od znajomego odebrać. Ha! Czyli od razu wymienił dolary! A do tego skąd u kierowcy najnowszy głuptafon, kamera GoPro, aparat na zębach i sporo innych gadżetów? Wszystko niczym na ostatnich stronach kryminału zaczęło składać się w całość. Niestety to było życie, nie książka i sprawiedliwości nie stało się zadość.

wroc1 wzor dalej1
Los Llanos
Tysiące kilometrów, kilka sklejeń, kilka szyć... Czas na nowe klapiszony.
Los Llanos
 To musi być ciekawe połączenie smaków - czoch z ananasem.
Los Llanos
 Postanowiliśmy trochę urozmaicić sobie pobyt w Wenezueli i ruszyliśmy na zorganizowany wypoczynek.
Los Llanos
 Aby znaleźć się na sawannie najpierw trzeba pokonać Andy.
Los Llanos
 Na wysokości 3650 m n.p.m. znajduje się Parque Sierra Nevada.
Los Llanos
 Można sobie bryknąć...
Los Llanos
 ... albo zajrzeć pod maskę i policzyć mechaniczne kuce. W Wenezueli benzyna jest praktycznie za darmo, więc takie smoki to widok powszechny.
Los Llanos
 Laguna Mucubají
Los Llanos
 Tama Santo Domingo
Los Llanos
 Kremowo-truskawkowe szaleństwo.
Los Llanos
 Mijamy kolejny ekosystem
Los Llanos
 Czas na obiad
Los Llanos
 Obżarstwo
Los Llanos
 Bananowo
Los Llanos
 Arbuzowo
Los Llanos
 W drodze dopadł nas zachód słońca i na miejsce dotarliśmy już bez widoków.
Los Llanos
 Za to o poranku przywitały nas kajmany.
Los Llanos
 Atrakcja nr 1 to rejs łódką po rzece.
Los Llanos
 Suszy zęby
Los Llanos
 Iguana na plaży
Los Llanos
 Los Llanos
Los Llanos
 Los Llanos
Los Llanos
 Pocharatana kapibara
Los Llanos
 Były też delfiny rzeczne.
Los Llanos
 Los Llanos
Los Llanos
 Los Llanos
Los Llanos
 Czas na kąpiel
Los Llanos
 Przewodnicy zostawili nas na wysepce a sami popędzili gdzieś w zarośla.
Los Llanos
 Wrócili z prehistorycznym żółwiem.
Los Llanos
 I do tego uśmiechniętym od skorupy do skorupy.
Los Llanos
 Czas na główną atrakcję!
Los Llanos
 Anakonda capnęła naszą przewodniczkę.
Los Llanos
 Trochę wymęczyli zwierzaka.
Los Llanos
 Ten okaz miał około 4 metrów. Anakondy to dusiciele i potrafią połknąć sporego zwierzaka.
Los Llanos
 Mogą urosnąć nawet do 8 metrów i ważyć 250 kg.
Los Llanos
 Anakonda potrafi pływać z szybkością 20 km/godz. i trwać w zanurzeniu 20 minut. Wracaj do domu...
Los Llanos
 Na popołudniowym safari trafiliśmy na mniejszego dusiciela.
Los Llanos
 Na polowaniu
Los Llanos
 W oczekiwaniu na padlinę
Los Llanos
 Ibisy na pastwisku
Los Llanos
 Kapibary
Los Llanos
 Los Llanos
Los Llanos
 Los Llanos
Los Llanos
 Los Llanos
Los Llanos
 Los Llanos
Los Llanos
 Los Llanos
Los Llanos
 Jedyne "udane" zdjęcie uciekającego mrókowajada.
Los Llanos
 Łodzie podwodne o poranku
Los Llanos
 Kokosowo nad naszymi głowami.
Los Llanos
 Tu zwierzęta żyją w zgodzie.
Los Llanos
 Trafiliśmy na ważenie świń. Bardziej wyglądają na dziki.
Los Llanos
 Konno przez sawannę.
Los Llanos
 Kłusem przed siebie
Los Llanos
 Zabawa w piaskownicy
Los Llanos
 Los Llanos
Los Llanos
 Rodzinka w komplecie
Los Llanos
 Przeprawa przez rzekę
Los Llanos
 Jadłodajnia
Los Llanos
 Gigantyczne muszle. Mieszkańców nie spotkaliśmy.
Los Llanos
 Ruszyliśmy na łowy
Los Llanos
 Nietypowe zacięcie. Pirania dostała hakiem w oko.
Los Llanos
 Los Llanos
Los Llanos
 Najlepiej obserwowało nam się kajmany z pobliskiego mostku.
Los Llanos
 Los Llanos
Los Llanos
 Nic tylko wskoczyć i rozpocząc przejażdżkę.
Los Llanos
 Przed pojedynkiem
Los Llanos
 Efekty połowu. Na kolację dla każego była pirania. W smaku zupełnie przeciętna, za to z nieprzeciętną ilością ości.
Los Llanos
 Los Llanos
Los Llanos
 Los Llanos
Los Llanos
Chleb z szynką (pan con jamon), czyli święta czas zacząć!
 

Garść praktyczna:

> z Mieridy do Los Llanos jest około 500 km; można nocować w gospodarstwach i zorganizować atrakcje na miejscu (potrzebny własny transport);

> 4 dniowy wyjazd z biurem podróży to koszt 12000 BsF (czyli około 75$/os.);

> krata piwa u sąsiadki za mostem 800 BsF (ok. 5$).

 

wroc1 wzor dalej1

 



Showcases

Background Image

Header Color

:

Content Color

:

Our website is protected by DMC Firewall!