czol1050c

 3-6 grudzień 2012 roku (117-120 dzień)

 

    Takiego długiego pociągu chyba jeszcze nie widzieliśmy. Spacer wzdłuż peronu ciągnął się w nieskończoność zanim dotarliśmy do naszego wagonu. Sama podróż, chociaż długa, minęła jednak szybko za sprawą dobrego towarzystwa. Współpasażerowie, bardzo mili i pomocni, wypytali nas o pracę, małżeństwo (aranżowane czy z miłości?), plany rodzicielskie, zarobki w Polsce i inne takie. Odwdzięczamy się serią pytań o Indie. Mimo, że przed chwilą przepytano nas na okoliczność wszystkiego, jakoś mamy opory, żeby o to samo wypytać Hindusów. No cóż – różnice kulturowe. Może przejdzie nam po jakimś czasie. W końcu lista tego o co wypada pytać nieznajomych jest tylko kwestią umowną.

    Nad ranem docieramy do Mumbaju. Kierowca autorikszy jakimś cudem pakuje do tego niewielkiego wehikułu nas, poznanego w pociągu Vishala i wcale niemałe bagaże naszej trojki. Na razie miasto oglądamy tylko z tej perspektywy, ale przyjdzie jeszcze czas na zwiedzanie właściwe. Tymczasem spieszymy się na spotkanie z Martą, naszą znajomą z Warszawy, i razem ruszamy do Ellory i Ajanty – świątyń wykutych w skałach. Marta bierze na siebie ciężar organizacyjny i z pomocą znajomych, załatwia nam samochód z kierowcą. Tak wygodnicko to chyba jeszcze nie jechaliśmy.

    Po 30 godzinach w pociągu znowu jedziemy prawie cały dzień. W końcu jednak docieramy do Aurandabad na upragniony nocleg. Jest już ciemno, więc nie marudzimy i wybieramy dość spartański hotelik z niezmienianą pościelą, za to z oknami jak w orientalnym pałacu. Sami potem się zastanawialiśmy dlaczego tak ochoczo wszyscy na niego przystaliśmy, ale cóż, niezbadane są tajemnice ludzkiego umysłu. Może nie mogliśmy się doczekać zimnego bronka. Zanim pijaństwo, to jednak wypada zażyć trochę kultury Po ciemku zwiedzamy grobowiec Bibi-qa-Maqbara, zwany małym Taj Mahalem. Mamy nawet przewodnika – ulegliśmy, nie mogliśmy się opędzić, ale przynajmniej za 1/3 pierwotnej ceny. Po kulturze nauka i sprawy do załatwienia, czyli Internet i w końcu ruszamy do monopolowego. I tak to jest jak sprawy najważniejsze zostawia się na koniec. Zdarzyło się jak w piosence T-Raperów znad Wisły: "Nie tak, nie tak, nie tak || Dziewczyno nasze plany wzięły w łeb || Bo kiedy pobiegłem po wino || Wtedy mi zamknęli sklep". Smutek ogarnął rodaków zjednoczonych na obcych ziemiach. W dodatku noc była ciężka. Wygłodniałe komary zrobiły sobie z nas ucztę, podczas, gdy lekka, małych rozmiarów i nieświadoma naszych cierpień moskitiera, została z resztą bagażu w Mumbaju.

    Jaskinie są niesamowite. Za każdym razem, gdy widzę coś takiego zastanawiam się co ludzi pcha do tego, żeby przez 200 lat wydłubywać z bloku skalnego świątynię z rzeźbami, balkonami i figurami słoni. W dodatku nie ma tu miejsca na pomyłkę – odrąbiesz nie to co trzeba i przecież już nie odrośnie, ani nie dokleisz. Tylko u nas jakoś tak leniwie sobie poczynali. A przecież mógł taki przodek jeden z drugim chwycić za dłutko po robocie i też byśmy w Polsce mieli takie cudo. I ładnie by było, i turyści ze świata by przyjeżdżali.

    Na wieczór znowu wracamy do Aurandabad. Tym razem przezornie monopolowy odwiedzamy wcześniej. Siedzimy do późna, a piwko Knock Out 8% nokautuje nawet komary i gdy w końcu lądujemy w łóżkach, chociaż trochę dają nam pospać.

    Ciepełko, browarek i pogaduchy po polsku – tego nam brakowało. Wpadamy w wakacyjny nastrój i żeby nie przerywać sielanki decydujemy się jechać z Martą na plażowanie. Ona spotka się ze swoimi znajomymi, a my w końcu opalimy swoje białości i popływamy w morzu.

wroc1 wzor dalej1

 

 

Nowy Mumbaj przejazdem.

Już jest tercet :) W drodze do jaskiń napełniliśmy sobie żołądki.

Widoki na drodze.

Motoriksza w Aurangabad.

Mauzoleum Bibi-qa-Maqbara

Mauzoleum Bibi-qa-Maqbara

Mauzoleum Bibi-qa-Maqbara

Mauzoleum Bibi-qa-Maqbara

Wspólne szorowanie w ekskluzywnej łazience w hotelu w Aurangabad.

Daulatabad - forteca z XII wieku.

Małpki w Ellora.

Ellora - świątynie w skale z VII-XI wieku.

Ellora

Ellora

Kolejne zdjęcie z Hindusami.

Ellora

Dziewczyny na tarasie.

Ellora

Ellora

Ellora

Ellora

Ellora

Ellora

Wykuta w skale świątynia Kaliasa.

Świątynia Kaliasa

Namiastka rodziny.

Świątynia Kaliasa

Ciotki-Klotki na miotle.

Świątynia Kaliasa

Świątynia Kaliasa 

Świątynia Kaliasa

Ellora

W drodze do Ajanty - miejsca w pierwszym rzędzie.

Buddyjskie świątynie w Ajanta (II wiek p.n.e. - VI wiek n.e.)

Ajanta

Ajanta

Marta spotkała "swoją rodzinkę" i to nawet z uwierzytelnieniem w postaci zdjęcia!

Ajanta

Słonie w Ajanta ;)

Ajanta

Ajanta

Ajanta

Ajanta

Ajanta

Ajanta

Ajanta

Wodospoad w Ajanta - trzeba poczekać do wiosny na lepsze widoki.

Kangaro 10000, KingFisher i KnockOut.


wroc1 wzor dalej1

 



Showcases

Background Image

Header Color

:

Content Color

:

Our website is protected by DMC Firewall!