- Szczegóły
-
Kategoria: 15. Chile
-
Odsłony: 4511
26 styczeń – 3 luty 2014 roku (536-544 dzień)
Santiago+ ... czyli kulturalno-imprezowy tydzień w stolicy
Na granicy znowu wielkie trzepanie bagaży w poszukiwaniu niedozwolonych produktów. Brutalnie pozbawiono nas czosnku, ale reszta bagażnika nienaruszona dojechała do Santiago. Jakoś tak dziwnie się dzieje w mieszkaniu Marty, Xime, Pancho i Johana, że się zasiadujemy i nie chce nam się jechać dalej. Wymyślamy sobie różne preteksty, że może jeszcze z motorami do mechanika podjedziemy, a może jakiś plan na południe Chile zrobimy. W praktyce jednak lenimy się i na zapas chłoniemy domową atmosferę.
W międzyczasie rozwijamy się kulturalnie i towarzysko. Na początek pokazy w akademii salsy, w której tańczy Marta, później spotkanie po latach z Anaelbą i Marteenem znajomymi ze studiów w Holandii. Kolejnej nocy Marta zabrała nas na pokaz tradycyjnych tańców chilijskich do „Los Buenos Muchachos”, po których nastąpiły już mniej tradycyjne tańce własne. Zaliczyliśmy jeszcze muzeum, dwa razy kino, festiwal jazzowy i zakupy. Takiej dawki kultury w tak krótkim czasie dawno już nie mieliśmy. Trawimy do tej pory.
W końcu jednak trzeba było się zebrać. Ruszamy na południe ku jeziorom i wulkanom, a łóżko znowu zamieniamy na namiot. Pierwsze trzy dni po przerwie spędzamy w zasadzie na motorach jedynie na nocleg wybierając miejsca z jakimś fajnym widokiem. Zahaczamy też o ocean by podjeść owoców morza.
Witamy ponownie w Chile! Przystanek tuż przy granicy - jeziorko w Portillo. |
Czas rozprostować gnaty |
Potężne pęknięcie |
W drodze do Los Andes towarzyszyła nam rzeka w dolinie. |
Jesteśmy w domu! Rozgrzewka przed salsoteką z Martą i Xime. |
Dziewczyny gotowe na szaleństwo! |
A w klubie czekała na nas para znajomych Anaelba i Marteen. |
Nasz kolejny imprezowy towarzysz - pisco sour. |
Show w Salsa Brava |
Trochę rozciągania też było |
Show w Salsa Brava |
Trochę dynamizmu |
Ostatnie podrygi i w drogę do domu. |
Na niedzielnym spacerze czyhały na nas liczne niebezpieczeństwa. |
Sztuka chodnikowa |
Maszynka i kempingowe gary poszły w odstawkę. Czas na trochę bardziej skomplikowane dania. |
Na spacerze z Anaelbą i Marteenem |
Zaułki Santiago |
Rzeka Mapocho |
Kolejne dzieła sztuki w dzielnicy Bellavista |
Czas na cotygodniowe spotkanie z przyjaciółmi |
Na jednej z okolicznych ścian |
My już znamy sekret! |
To chyba na cześć najnowszego teledysku Michała Wiśniewskiego. Jak myślisz Mietku? |
Przy oranżadzie z Anaelbą i Marteenem |
Tenisówki poszły na bok |
Czas na ucztę dla oczu i podniebienia. |
Występy artystyczne umilały nam wyżerkę. |
Trochę mięsa |
Spolszczony stolik - Ania również wpadła na kilka dni do wesołego domu! |
Taneczne podrygi z Martą, Anią i Francisco! |
Ktoś czeka w toalecie |
Nawet więcej ktosiów! |
No i lepiej wybrać odpowiednie drzwi... |
Kolejny dzień poświęciliśmy między innymi na poszukiwanie brakujących śrubek do naszych pierdziawek. |
Miało być też kulturalnie - oto dowód - wizyta w Museo de la Memoria y los Derechos Humanos. |
Udało nam się również zajrzeć dwukrotnie do kina - druga część Hobbita (pierwsza w Mumbaju) oraz "Złodziejka książek". A po jednym z seansów przeszliśmy chyba całą ulicę Vitacura. |
A na deser festiwal jazzowy - Las Condes. |
Ciężko było ale się udało. Zmusiliśmy się sami do opuszczenia przytulnego gniazdka i ruszyliśmy na południe. Pierwszy przystanek w Santa Cruz. |
Drugie śniadanie w parku |
Skromna wieża zegarowa w Santa Cruz. |
Valle de Colchagua, czyli kolejny raj z winnicami. |
Znowu nad oceanem. Na przywitanie wodorostowa przegryzka. |
Plaża w Bucalemu |
To nie są zapewne oznaki depresji. |
Bucalemu |
Bucalemu |
W płytkich jeziorach czają się skarby. Za kilogram chlorku sodu życzą sobie dwa złocisze. |
Nie obyło się bez problemów w poszukiwaniu noclegu nad jeziorem Vichuquen. Przewodniki kłamią! Pokręciliśmy się trochę i ostatecznie rozbiliśmy się przy rezerwacie. |
Cień mieliśmy zapewniony |
Okolice Llica |
Mostek prowadzący do lokalnej siedziby Conafu |
Rezerwat Przyrody Laguna Torca |
Rezerwat Przyrody Laguna Torca |
Dróżka do namiotu |
Okolice Llica |
Rezerwat Przyrody Laguna Torca |
Jezioro Vichuquen |
Nad brzegiem oceanu |
Mariscos w przydrożnej knajpie |
Kolejny kemping zaplanowalśmy sobie w pobliżu wodospadów del Laja. |
Woda spływa sobie z półki skalnej z wysokości 35 metrów. |