- Szczegóły
-
Kategoria: 28. Gwatemala
-
Odsłony: 4329
16-20 luty 2015 roku (921-925 dzień)
... czyli szukając nowego domku dla rumaków znajdujemy swoje miejsce na ziemi
Przez Amerykę Środkową mkniemy dość szybko. Nadszedł jednak czas, żeby przystanąć. Cel tego przystanku dość jednak smutny bo pora sprzedać motory. Żeby jednak umilić sobie to co niemiłe wybieramy całkiem przyjemne miasteczko Antigua. Często dostajemy pytanie czy było na drodze takie miejsce gdzie chcielibyśmy zamieszkać. Nie wiemy czy to dlatego, że w Antigua zostaliśmy dość długo, czy że łączy w sobie elementy europejskie ze swojskim gwatemalskim folklorem, ale jakoś podpasował nam tutejszy klimat. W ogóle Gwatemala nam się podoba. Można by ją nazwać Boliwią Ameryki Środkowej. Jest trochę ubranych oryginalnie Indianek, są targi ze swojskim jadełkiem. Do tego aura w naszym guście. Mimo smutnej misji do wykonania trochę tu odżywamy bo ostatnio jakoś mało nas zachwycało. Szybciutko znajdujemy też piekarnię z dobrą kawą (tym razem lokalną) i pod koniec pobytu to już nawet wiedzieliśmy, która pani lepiej parzy, a panie uśmiechały się na nasz widok.
Antigua wydawała się idealnym miejscem na sprzedaż motorów. Wielu turystów przyjeżdża tu uczyć się hiszpańskiego. Poza tym często od Gwatemali zaczynają dalszą podróż na południe. Ufni w sukces rozwieszamy ogłoszenia w hostelach, knajpach i szkołach językowych. Robota dość łatwa, bo miasto to regularna szachownica. Jednego dnia obskakujemy je wzdłuż, a kolejnego wszerz. Cisza. Nikt nie dzwoni. Ludzie jednak bardzo pomocni. W wypożyczalni motorów oferują pomoc w poszukiwaniu chętnych turystów, nawet konkurencyjne ogłoszenie pozwalają powiesić. W celach orientacyjnych zaglądamy do handlarza używanymi motorami. Chętny jest, ale daje za mało. Gwatemalczycy, żeby zarejestrować motor muszą niestety zapłacić cło i trochę się pogimnastykować z urzędami. Handlarz dodatkowo musi jeszcze na nich zarobić. Przyklejamy jeszcze ogłoszenia na motory i zaczynają się telefony i zatrzymywanie na ulicy. Chętnych jest wielu, ale niestety nie turystów. Powoli oswajamy się z myślą, że nie zrobimy interesu życia, ale nie poddamy się bez walki. Naszym rumakom należy się godny właściciel. W końcu się zmęczyliśmy. Przypomniało nam się jak męczący jest ciągle dzwoniący telefon, który trzeba wszędzie ze sobą ciągać. Pakujemy manatki i robimy sobie długi weekend za miastem.
Przywitał nas wybuch! Oj chyba musimy go pewnego dnia zobaczyć z bliska :) |
Pozostałości po trzęsieniu ziemi. W 1773 roku w wyniku tej katastrofy została zniszczona duża część miasta. |
Plaza Mayor - warto zerknąć na oryginalną fontannę. |
Gdzieś przy dworcu autobusowym. |
Pierwszego dnia było trochę dymu w pobliżu ale niebo było bezchmurne. W oddali Volcán de Agua ("wulkan wody", wysokość 3766 m n.p.m.) |
Nocą przy ratuszu. |
Ogromne instalacje czekają na drogę krzyżową. |
A na targu świętowanie zakończenia karnawału. Było tarzanie się w mące... |
... po uprzednim nabiciu jajka na głowę! |
W naszym uroczym apartamencie urządziliśmy sobie biuro infolinii sprzedaży rumaków. Telemarketer przy pracy: "Motor tanio puszczę, moootor!". |
To kolejne miejsce na naszej trasie z listy światowego dziedzictwa UNESCO (1979 rok). |
W XVI wieku konkwistadorzy nadali miastu nazwę La Muy Noble y Muy Leal Ciudad de Santiago de los Caballeros de Guatemala, czyli "Najbardziej Zaszczytne i Najwierniejsze Miasto Świętego Jakuba od Rycerzy Gwatemali". |
Klimat idealny - wysokość około 1600 m n.p.m. |
Gdzieś tu w pobliżu jest szpital. |
Liga rządzi, Liga radzi, Liga nigdy Was nie zdradzi! |
Druty kaktusowe |
Takie widoki lubię najbardziej! |
Nie ładnie tak się zasłaniać przed zdjęciem. |
Tuż przed trzęsieniem ziemi miasto zamieszkiwało blisko 60 tysięcy osób. |
Na jednym z placów. |
Antigua |
Tanque La Unión |
Co za oferta! Nie wahaliśmy się nawet sekundy. |
Można tu znaleźć charakterystyczny dla miast kolonialnych układ ulic - szachownica. |
Plaza Mayor |
Kolejny zniszczony kościół. |
Antigua |
Znak rozpoznawczy miasteczka - Arco del Antiguo Convento. |
Kserujemy ogłoszenia. |
Iglesia La Merced |
W sklepie z pamiątkami |
W sklepie z pamiątkami |
W sklepie z pamiątkami |
A na co ten płyn? |
A na to! |
Wulkan Wody z punktu widokowego La Cruz. |
W okolicznej wiosce testujemy nowe słodkości. |
Kościół w Santa Catarina Bobadilla |
Tradycyjnie przystrojone ołtarze. |
Znowu coś na ząb! Churros i chipsowe banany. |
FBI wyczuło niedozwoloną zawartość cukru. |
W pobliżu Antigua |
Czas przycupnąć - Plazuela San Juan del Obispo |
W fabryce czekolady - trochę nas Marta W. nakręciła na fondue :) |
Klasztor przy kościele San Juan Apóstol |
Klasztor przy kościele San Juan Apóstol |
Oj było po co się zatrzymywać. Kościół wrośnięty w las. |
Czyżby to były nakładki na sedes? |
Nasi tu byli! |
Taka miniaturka pojedzie razem z nami. |
Przy kościele La Merced |
Antigua nocą. Dawno nie czuliśmy się tak bezpiecznie jak tu. |
Koncerty po zmroku. |
No i naturalnie czas na wyżerkę! |
Garść praktyczna: > Hostel El Viajero - 100 QZL 2os./do wspólnej łazienki/wi-fi/kuchnia. |