- Szczegóły
-
Kategoria: 6. Nepal
-
Odsłony: 5580
Po raz pierwszy w życiu przekroczyliśmy 5000 m n.p.m. o własnych siłach. |
Zbliżamy się do jeziora. |
Z Anią i Alkiem nad jeziorem Tilicho (4990 m n.p.m.) |
Czorten nad jeziorem. Niestety nie dało się popływać... |
Ubaw był po pachy a śnieg po kolana. |
W drodze do głównego jeziora można wdepnąć w mniejsze bajorka, a zimowo-majową porą nawet pojeździć na łyżwach. |
A teraz pędem na dół wysuszyć buty. |
Tu jeszcze spokojny strumyczek. |
Nic tylko wrócić tu w styczniu i zjechać na sankach. |
Przez kilka minut nie było do śmiechu bo kamienie zlatywały z impetem z góry. |
Ktoś się ociąga. |
Kolejne stado "blue sheep". |
Księżycowe krajobrazy. |
Aklimatyzacja zakończona. Ruszamy w kierunku przełęczy. |
Podobno porter miał jakieś 40 kg na plecach (i głowie). |
Widok na dolinę. |
Jak mówi Babcia Krzysia: "Kto drogi skraca ten na noc do domu nie wraca!" |
Brzozowy gaj na zboczu. |
Jaki |
Wodospad |
Kryptoreklama (może w końcu dostrzegą i zasponsorują). |
W drodze do Thorung Phedi. |
Karawana mułów. |
Jaki w High Camp (4925 m n.p.m.). |
Na tych blisko 5 tys. metrów przyszło nam spędzić noc przed przekroczeniem przełęczy. |
Jadalnia w hotelu w High Camp. |
I nastał świt. |
Krajobrazy jak z innej planety. |
I gęsiego jeden za drugim w kierunku przełęczy. |
Po drodze herbatka (5100 m n.p.m.) |
I ruszamy dalej, jak muchy w smole. |
Khatungkang coraz bliżej (6484 m n.p.m.) |
Panorama na Syagang (6026 m n.p.m.) |
I dotarliśmy - Thorung La Pass (5416 m n.p.m.) |
Wszyscy się rozpisują o herbacie, że taka tu droga. Duża czekolada jak w normalnej knajpce w Warszawie (280 NRS = 11 zł). |
Znalazł się też miłośnik sportów ekstremalnych. |
No i jesteśmy po drugiej stronie. |
Gotowanie wody. |
W drodze do Muktinath. |
Świątynne dzwonki. |
108 źródeł wody w świątyni Wishnu Mandir. |
Wishnu Mandir |
Wejście na teren kompleksu świątynnego. |
Zachód słońca. |
W oddali Dhaulagiri - a my nocowaliśmy w Ranipauwa (3700 m n.p.m.) |
Wioska Johng na wzgórzu. |
Wioska Jhong. |
Plony będą obfite. |
Zrobiliśmy sobie kolejny spacer. |
W drodze do Kagbeni po stronie górnego Mustangu. |
Górny Mustang. |
Kozice |
Rozlewiska Kali Gandaki. |
Schodzimy do Kagbeni. |
Zielona oaza wśród pyłu i skał - Kagbeni (2800 m n.p.m.) |
Chusteczka cenzurą! |
Przez miasteczko przetaczała się co jakiś czas fala kóz. |
Kagbeni |
Widok na Kagbeni z łanów zboża. |
Ciekawe stare zabudowania. |
Gompa w Kagbeni. |
Gompa w Kagbeni. |
Widok z okna naszego pokoju na Nilgiri North (7061 m n.p.m.) i Central (6940 m n.p.m.) |
"Apartamą" w Kagbeni. |
W gompie w Kagbeni. |
W gompie w Kagbeni. |
Widok w kierunku Nilgiri. |
Rozlewiskami Kali Gandaki w kierunku Jomsom. |
Lotnisko w Jomsom. |
Skoczek spadochronowy. |
Mały Thalak z Syang. |
Znowu zaczęło się robić zielono. |
Zaległe urodzinowe toasty z Anią i Alkiem. |
A tym samolotem Kasia i jej Tata Krzysztof wracają do Pokhary (serdecznie pozdrawiamy!) |
Urokliwe uliczki w Marpha. |
Tędy na siódmą górę świata. |
Marpha |
Marpha |
Jabcok |
Ruszamy na dół. |
Rosa sericea i biały szczyt Dhaulagiri. |
Kali Gandaki |
Lodospad Dhaulagiri (8167 m n.p.m.) |
Jabłkożerca kapelusznikowy. |
Kali Gandaki |
Trochę luksusu - zestaw turystyczny. |
Po drugiej stronie przełęczy widoczność jest znacznie ograniczona ale od czasu do czasu dało się zauważyć dziesiąty szczyt świata Annapurnę I (8091 m n.p.m.). |
Czas na żniwa. |
Wioska Kalopani (2530 m n.p.m.) |
Białe szczyty już gdzieś się pochowały. |
Zjazd po ścieżce. |
Pantera? |
Chcieliśmy zdąrzyć na kąpiel w ciepłych źródłach w Tatopani, więc podjechaliśmy autobusem z Ghasa. |
Tatopani |
Nocna kąpiel się udała a wczesną porą zrobiliśmy sobie spacer po wiosce. |
Kolejny dzień to wdrapywanie się blisko 2000 metrów do Ghorepani. |
Po drodze "poliglotyczne" knajpki. |
Młócka po nepalsku. |
Sjesta |
Trochę grzmiało i padało. |
Rododendron |
Ciekawa flora. |
Wschód słońca na Poon Hill. |
Można zabłądzić w drodze do toalety. |
W oczekiwaniu na głównych aktorów (w oddali Dhaulagiri). |
Sława i Annapurna South oraz Annapurna I. |
Panorama z Poon Hill. |
Wieża jak ze "Słonecznego Patrolu". |
Obowiązkowe zdjęcie. |
Było pod górkę 2 tysiące metrów to teraz trzeba zejść. |
To już pożegnanie z trekkingiem. |
Taksi nam się trochę popsuło w drodze do Pokhary. Kierowca miał jednak wszystkie niezbędne części ze sobą :) |