- Szczegóły
-
Kategoria: 15. Chile
-
Odsłony: 5216
27-30 grudzień 2013 roku (506-509 dzień)
Atacama cz.I ... czyli jak najsuchsza pustynia przyciąga spragnionych wrażeń
Z wybrzeża znowu wracamy na pustynię. Mieliśmy zatrzymać się w Antofagaście - największym pustynnym mieście, ale trafiliśmy na imprezowy piątek. Po wcześniejszych doświadczeniach z chilijską kempingową balangą ze wszech stron postanowiliśmy poszukać zacisznego miejsca za miastem. No i znaleźliśmy - miejscówkę z widokiem na La Portada czyli znany z chilijskich pocztówek skalny łuk. Wraz z zapadnięciem zmroku dostaliśmy jeszcze widok na rozświetloną Antofagastę.
Mało nam pustyni, więc jedziemy raz jeszcze, tym razem w bardziej turystyczne rejony. Aspekt turystyczny nam się nie podoba, bo wszystko obiletowane i wszędzie tłumy, ale za to w okolicach San Pedro de Atacama pustynia miejscami jakby trochę zieleńsza i strumyczki się zdarzają. Jeszcze przez chwilę bronimy się przed masową turystyką i tylnym wejściem zaglądamy do Valle de la Luna. Faktycznie księżycowo tu i pięknie. Rozbijamy obóz nieopodal i dopiero rano wjeżdżamy do San Pedro.
W międzyczasie okazało się, że zobaczyliśmy tylko końcówkę Doliny Księżycowej, więc zaglądamy jeszcze raz, tym razem już legalnie.
Widzieliśmy już laguny i ich różowopiórych mieszkańców, ale na te pocieszne ptaszyska można bez znudzenia patrzeć wiele razy. Do tego jest jeszcze parę innych ptaszków i jaszczurki, więc mimo biletów i hordy turystów w Laguna Chaxa nawet nam się podoba. Do tego znajdujemy nocleg w zielonym kanionie. Jest strumyczek, jest fajnie.
Ostatni nocleg nad oceanem w tym roku. W razie tsunami mamy gdzie się wspinać. |
Zmykamy z plaż i ruszamy na tereny piaskowe. W Paposo szykują chyba nową wyścigówkę. |
Kapliczka przy drodze |
Baj, baj wodo! |
Kapliczka |
Brakuje kilku puzzli |
No dobra, jeszcze tylko zerkamy przez ramię na ocean. |
Już wystarczy... |
Mano del Desierto na pustyni |
Rzeźba miała oddać emocje związane z niesprawiedliwością, samotnością, smutkiem oraz torturami. |
Dłoń ma wysokość 11 m |
Bum na Ruta 5 |
Dłoń jest autorstwa Mario Irarrázabala. |
Antofagasta |
Mieliśmy tu zostać na noc ale tylko kluczyliśmy przy plaży (podobnie jak te pelikany). |
Antofagasta |
Za to poza miastem znaleźliśmy bardzo przyjemne miejsce. |
Wybrzeże |
Nad klifowym urwiskiem |
Antofagasta iskrzy nocą |
Aparatament z widokiem |
Jeszcze tylko zakupy w supermercado nad oceanem i ruszamy w kierunku pustyni. |
W rozkroku na zwrotniku Koziorożca - 23°27′. No to od teraz będzimy mogli obserwować Słońce w zenicie. |
Estacionamiento, czyli jak dla nas lądowisko na małą przerwę w podróży. |
Z krótką wizytą w Calama |
Amigo, czas wybrać się do ortodonty! |
Oj, chyba będzie nami pomiatało w tych okolicach |
Atacama |
Atacama |
W Chile przy drogach niestety można znaleźć dużo takich kapliczek. Każda upamiętnia ofiarę wypadku. |
Tuż przed zmierzchem dotarliśmy do Valle de la Luna |
Księżycowa Dolina od tej strony jest zamknięta. |
Czas na trochę eksploracji |
Valle de la Luna |
Soli tu pod dostatkiem |
Nazbieraliśmy więc cały wór w naszą "ruską" torbę (Adam R. twierdzi, że torba jest polska). |
Kryształy |
Valle de la Luna |
Valle de la Luna |
Zachód słóńca w dolinie to punkt obowiązkowy każdej wycieczki. |
Valle de la Luna |
Valle de la Luna i w tle wulkan Licancabur (5950 m n.p.m.) |
Idealne warunki na zjazd na jabłuszku |
...a za potrzebą najlepiej wybrać się za pobliskie wzgórze. |
To pewnie dlatego straszą minami na pustyni. |
Pofalowana Dolina Księżycowa |
Trochę zapyziali |
W oddali oazy i solne tereny Atacamy |
W drodze do San Pedro de Atacama |
Valle de la Muerte |
Na kempingu w San Pedro de Atacama |
San Pedro de Atacama |
San Pedro de Atacama |
Święta, święta i po świętach. |
Drewniany dach w kościele |
San Pedro de Atacama |
Ufoludek w Dolinie Śmierci |
Valle de la Muerte |
Valle de la Muerte |
Boletas do kontroli, por favor! |
Oświecona w pustynnym korytarzu |
Valle de la Luna podejście drugie |
Tym razem już od strony turystycznej |
Valle de la Luna |
Sporo wycieczek. Ta podziwia Trzy Maryje. Dzień wcześniej widząc te skały nie mieliśmy takich skojarzeń. Bezbożnicy z nas! |
Byli i tacy co załapali się na ciężarówkowy objazd doliny. |
Valle de la Luna |
Trochę spaceru przed zachodem słońca jeszcze nikomu nie zaszkodziło. |
Valle de la Luna |
Na groźnym wulkanie |
Valle de la Luna |
Valle de la Luna |
Zdobywca pagórka. Stylistą tego włóczykija jest między innymi sama Atacama! |
Valle de la Luna |
Valle de la Luna |
Kuchenne rewolucje. Czas odpuścić klasyczne biwakowe dania. |
W Chile najbardziej zaskoczyła nas cena wina. Ratujemy budżet! |
U nas pod podłogą klepisko a tuż za parkanem zielono. |
Wulkan Licancabur można obserwować z różnych perspektyw. Jeszcze do tego tematu wrócimy. |
Kaktusisko w Toconao |
Dzwonnica w Toconao |
Te flamingi są jakieś nietutejsze. |
Toconao |
Sól razi w oczy |
Mieszkaniec laguny - przed państwem jaszczurka Fabian. |
Laguna Chaxa |
Ścieżka przyrodnicza |
Dosyć już tej soli |
Laguna Chaxa |
Tutejsze flamingi |
Laguna Chaxa |
Oj zimna ta woda! |
Laguna Chaxa |
Laguna Chaxa |
Z mamom na spacerze (Recurvirostra andina) |
Laguna Chaxa |
Laguna Chaxa |
Czas spróbować jak się siedzi na gnieździe flamingów |
Piękna trasa w stronę pasma andyjskiego |
Tu już nie zasłaniamy widoków |
Atacama |
Jeden z wulkanów - można się pogubić z tymi nazwami. |
Kościół w Socaire |
Góra Leña (5793 m n.p.m.) |
A my buszujemy w dolince szukając schronienia. |
Tu wydaje się idealnie |
Czas na dmuchanie |
W oddali wulkan Chiliques (5778 m n.p.m.) |
ñ